Wojtek Blecharz, kompozytor wykształcony klasycznie, z jednej strony odchodzi od tego, w jaki sposób dziś wystawiamy i odbieramy operę, formę bogatą, ogniskującą wiele zróżnicowanych środków wyrazu absorbujących percepcję widza/muzyka, śpiew, taniec, gra aktorska, choreografia, scenografia/ i wykorzystuje jej strukturę ale z drugiej strony wraca do jej początku wystawiania, kiedy wizyta w operze miała charakter bardziej społeczny, bo przede wszystkim była spotkaniem towarzyskim, biznesowym, a nie jak obecnie głównie wydarzeniem artystycznym.Dlatego autor uwalnia widza. Pozwala mu się czuć swobodnie. Zachowywać dowolnie. Przygotowuje mu do tego idealne warunki: matę z poduszką, w którą wmontowany jest głośnik, kocyk, krzesła. Widz nic nie musi. Nie jest statycznym, unieruchomionym przez konwencję zachowań biernym adresatem sztuki/fotel, siedzący obok niego w rzędach inni widzowie, słuchacze/. Dowolnie wybiera pozycję odbioru sztuki. Może więc siedzieć, leżeć, spać, reagować na sugestie autora lub nie, może włączyć się w przebieg zdarzeń ale też może się z nich wyłączyć. Może rozmawiać, szeptać, wychodzić czy wchodzić. Indywidualnie sam decyduje o tym, w jaki sposób jest w tej sztuce obecny.
W zasadzie nie zaburzają te swobodne zachowania widzów całości odbioru. Bo jak w poprzednich operach Wojtka Blecharza, projekt z góry zakłada różnorodność. Harmonijne linie melodyczne zakłócane są wdzierającym się w nie dźwiękowym chaosem/szumy miasta, brzdęki, rozmowy, szepty, kroki, itd./. Jakby jedno z drugim współistniało, jedno poprzez drugie się wypowiadało, niekoniecznie ze sobą walczyło. Właściwie nic nie zagrażało kompozycji. Autor a priori wpisał ten spontanicznie tworzący się rumor, indywidualne, przypadkowe dźwięki w to, co sam stworzył. Założył tylko, że muszą się pojawić, jeśli daje widzom wolność, co jest interesującym pomysłem, który powoduje, że spontaniczne zachowania niosą elementy improwizacji, nie są tak naprawdę do końca przewidywalne.
W tym sensie Wojtek Blecharz cudownie kontynuuje i rozwija swój pomysł na operę. Szanuje widza, słuchacza, odbiorcę. Traktuje go bardzo poważnie. Budzi w nim instynkt artysty. Daje szansę nie tylko na samą obecność i odbiór ale prowokuje współuczestnictwo i współtworzenie. Zależy mu na tym, by każdy uczestnik uświadomił sobie co czuje, co myśli, w jaki sposób, czym odbiera muzykę, sztukę, jak postrzega swoją w tej sztuce, proponowanej kompozycji obecność.
Poza formą, która jest u Blecharza futurologiczna/srebrne kostiumy, paznokcie pięknie komponują się ze stalową, surową scenografią/, prosta, otwarta, pojemna interpretacyjnie, ujmuje własnie ta jego na widza uważność. Jaki efekt spowoduje dzieło samo w sobie-niezależne, skończone, zamknięte?-trudno powiedzieć. Celem jego działania wydaje się być relacja widza, słuchacza, odbiorcy z propozycją kompozytora. I niekoniecznie te dwie ścieżki, którymi podąża autor-twórca, i współautor-odbiorca są tożsame. Zdarza się, że przecinają cię tylko lub pozostają dwiema równoległymi stanami ciała i umysłu, odrębnymi mentalnymi ścieżkami przeżywania sztuki. Gdzie autor inspiruje, motywuje, sugeruje a aktywny, wolny odbiorca według własnego klucza z zaproponowanej palety artystycznych bodźców, środków tworzy swoje indywidualne kombinacje znaczeń i rozwija je dalej, szerzej, głębiej. Blecharz angażuje swoją propozycją odbiorcę-jego ciało i umysł, wrażliwość i wyobraźnię-stwarza mu możliwość ingerencji, uczestniczenia, współtworzenia. Nie jest kompozytorem apodyktycznym, nieobecnym a jego dzieło zamkniętym tradycyjnie projektem, danym raz na zawsze utworem z możliwością wirtuozerskiej tylko wariacji. Interpretacji. Kompozytor stawia na aktywne otwarcie, kreatywność każdego z uczestników spotkania. Szanuje ją i traktuje jak pożądaną, oczekiwaną kontynuację, która ma decydujące rozwinięcie. Ma świadomość, że i tak odbiorca przetwarza w czasie i przestrzeni to, co wybierze, zawłaszczy dla siebie. Jego sztuka, jeśli padnie na podatny grunt, będzie dalej w duszy jej odbiorców grać. Bo jest kompozycją wybranych i opracowanych elementów, które dopiero wzbogacone o indywidualny wkład sposobu aktywności każdego odbiorcy uzyskuje dopiero kształt ostateczny. A przecież trudno z góry przesądzić, jak wybrzmi w każdym z osobna.
Wojtek Blecharz to wyjątkowa, otwarta, odważna osobowość artystyczna ciągle poszukująca nowego sposobu komunikowania się, oddziaływania na ciało, zmysły i umysł człowieka. Wykorzystuje niekonwencjonalne ale bardzo proste środki wyrazu, tworzące nową jakość ważnej wypowiedzi. Opowiadającą o jedności świata, jego ważności, charakterze, o tym co obce, inne, nowe ale i o tym, co dobrze znane, stare, o związku chaosu z harmonią. Jakby przeciwieństwa nie mogły istnieć bez siebie, w jakiś tajemniczy ale oczywisty sposób były komplementarne. A najważniejsze jest otwarcie się na to bogactwo różnorodności, które jest zarówno darem jak i przekleństwem. Zmusza bowiem do afirmacji życia, poszukiwań sztuki, akceptacji człowieka jaki jest.W sprzecznościach i niekonsekwencjach. W ich własnym ze światem splątaniu. W złożoności prostoty. I choć OPERY Blecharza wydają się niepozorne, oczywiste, nieskomplikowane, to jednak uderzają w czułą strunę duchowości człowieka, jego istotę, która raz poruszona gra i wibruje nadal; raz uspokaja, innym razem drażni. Na pewno inspiruje. Nic dziwnego, że kompozytor nie ustaje w poszukiwaniu nowego spojrzenia na starą formę opery. Jak można się było przekonać, daje ono tyle zaskakujących możliwości!
Przyznam, że bardzo mi się sztuka opery Wojtka Blecharza podoba. Bardzo. Jest sugestywna ale nienachalna. Prosta ale komplikuje mi tradycyjny obraz postrzegania świata, sztuki, mnie jako odbiorcy. Podprogowo burzy schematy, wnika naturalnie, spokojnie i zostaje. W każdej chwili mogę się przenieść siłą wyobraźni w rewiry wyczarowane przez kompozytora. Nadal wędruję po zakamarkach Opery Narodowej i snuję własną opowieść z pogranicza jawy i snu, thrillela psychologicznego. Czy lato czy zima spaceruję po parku Skaryszewskim przeobrażonym przez Blecharza w ogród rajskich artystycznych doznań-naturalnych i niezwykłych. Teraz, po BODY-OPERZE, przemieszczam się w czasie i przestrzeni kosmosu-od łona matki , poprzez kawalkadę dźwięków życiowych doświadczeń po nieskończony kres. Sztuka uwalnia. Otwiera, odblokowuje, tworzy nowe konfiguracje. Co nam to daje, co umożliwia, każdy może odpowiedzieć sam. Z własnej nieprzymuszonej woli. Spontanicznie, naturalnie, swobodnie. Wystarczy przyjąć tę propozycję, przyjąć postawę ciekawego wszystkiego dziecka. Słuchać, patrzeć. Ze sztuką być.
Muszę jeszcze zobaczyć, usłyszeć, przeżyć SOUNDWORK w TR Warszawa. Dobrze, że jest na co czekać. Dobrze, że Wojtek Blecharz będzie pracował nad nowymi projektami. Powodzenia:)
W zasadzie nie zaburzają te swobodne zachowania widzów całości odbioru. Bo jak w poprzednich operach Wojtka Blecharza, projekt z góry zakłada różnorodność. Harmonijne linie melodyczne zakłócane są wdzierającym się w nie dźwiękowym chaosem/szumy miasta, brzdęki, rozmowy, szepty, kroki, itd./. Jakby jedno z drugim współistniało, jedno poprzez drugie się wypowiadało, niekoniecznie ze sobą walczyło. Właściwie nic nie zagrażało kompozycji. Autor a priori wpisał ten spontanicznie tworzący się rumor, indywidualne, przypadkowe dźwięki w to, co sam stworzył. Założył tylko, że muszą się pojawić, jeśli daje widzom wolność, co jest interesującym pomysłem, który powoduje, że spontaniczne zachowania niosą elementy improwizacji, nie są tak naprawdę do końca przewidywalne.
W tym sensie Wojtek Blecharz cudownie kontynuuje i rozwija swój pomysł na operę. Szanuje widza, słuchacza, odbiorcę. Traktuje go bardzo poważnie. Budzi w nim instynkt artysty. Daje szansę nie tylko na samą obecność i odbiór ale prowokuje współuczestnictwo i współtworzenie. Zależy mu na tym, by każdy uczestnik uświadomił sobie co czuje, co myśli, w jaki sposób, czym odbiera muzykę, sztukę, jak postrzega swoją w tej sztuce, proponowanej kompozycji obecność.
Poza formą, która jest u Blecharza futurologiczna/srebrne kostiumy, paznokcie pięknie komponują się ze stalową, surową scenografią/, prosta, otwarta, pojemna interpretacyjnie, ujmuje własnie ta jego na widza uważność. Jaki efekt spowoduje dzieło samo w sobie-niezależne, skończone, zamknięte?-trudno powiedzieć. Celem jego działania wydaje się być relacja widza, słuchacza, odbiorcy z propozycją kompozytora. I niekoniecznie te dwie ścieżki, którymi podąża autor-twórca, i współautor-odbiorca są tożsame. Zdarza się, że przecinają cię tylko lub pozostają dwiema równoległymi stanami ciała i umysłu, odrębnymi mentalnymi ścieżkami przeżywania sztuki. Gdzie autor inspiruje, motywuje, sugeruje a aktywny, wolny odbiorca według własnego klucza z zaproponowanej palety artystycznych bodźców, środków tworzy swoje indywidualne kombinacje znaczeń i rozwija je dalej, szerzej, głębiej. Blecharz angażuje swoją propozycją odbiorcę-jego ciało i umysł, wrażliwość i wyobraźnię-stwarza mu możliwość ingerencji, uczestniczenia, współtworzenia. Nie jest kompozytorem apodyktycznym, nieobecnym a jego dzieło zamkniętym tradycyjnie projektem, danym raz na zawsze utworem z możliwością wirtuozerskiej tylko wariacji. Interpretacji. Kompozytor stawia na aktywne otwarcie, kreatywność każdego z uczestników spotkania. Szanuje ją i traktuje jak pożądaną, oczekiwaną kontynuację, która ma decydujące rozwinięcie. Ma świadomość, że i tak odbiorca przetwarza w czasie i przestrzeni to, co wybierze, zawłaszczy dla siebie. Jego sztuka, jeśli padnie na podatny grunt, będzie dalej w duszy jej odbiorców grać. Bo jest kompozycją wybranych i opracowanych elementów, które dopiero wzbogacone o indywidualny wkład sposobu aktywności każdego odbiorcy uzyskuje dopiero kształt ostateczny. A przecież trudno z góry przesądzić, jak wybrzmi w każdym z osobna.
Wojtek Blecharz to wyjątkowa, otwarta, odważna osobowość artystyczna ciągle poszukująca nowego sposobu komunikowania się, oddziaływania na ciało, zmysły i umysł człowieka. Wykorzystuje niekonwencjonalne ale bardzo proste środki wyrazu, tworzące nową jakość ważnej wypowiedzi. Opowiadającą o jedności świata, jego ważności, charakterze, o tym co obce, inne, nowe ale i o tym, co dobrze znane, stare, o związku chaosu z harmonią. Jakby przeciwieństwa nie mogły istnieć bez siebie, w jakiś tajemniczy ale oczywisty sposób były komplementarne. A najważniejsze jest otwarcie się na to bogactwo różnorodności, które jest zarówno darem jak i przekleństwem. Zmusza bowiem do afirmacji życia, poszukiwań sztuki, akceptacji człowieka jaki jest.W sprzecznościach i niekonsekwencjach. W ich własnym ze światem splątaniu. W złożoności prostoty. I choć OPERY Blecharza wydają się niepozorne, oczywiste, nieskomplikowane, to jednak uderzają w czułą strunę duchowości człowieka, jego istotę, która raz poruszona gra i wibruje nadal; raz uspokaja, innym razem drażni. Na pewno inspiruje. Nic dziwnego, że kompozytor nie ustaje w poszukiwaniu nowego spojrzenia na starą formę opery. Jak można się było przekonać, daje ono tyle zaskakujących możliwości!
Przyznam, że bardzo mi się sztuka opery Wojtka Blecharza podoba. Bardzo. Jest sugestywna ale nienachalna. Prosta ale komplikuje mi tradycyjny obraz postrzegania świata, sztuki, mnie jako odbiorcy. Podprogowo burzy schematy, wnika naturalnie, spokojnie i zostaje. W każdej chwili mogę się przenieść siłą wyobraźni w rewiry wyczarowane przez kompozytora. Nadal wędruję po zakamarkach Opery Narodowej i snuję własną opowieść z pogranicza jawy i snu, thrillela psychologicznego. Czy lato czy zima spaceruję po parku Skaryszewskim przeobrażonym przez Blecharza w ogród rajskich artystycznych doznań-naturalnych i niezwykłych. Teraz, po BODY-OPERZE, przemieszczam się w czasie i przestrzeni kosmosu-od łona matki , poprzez kawalkadę dźwięków życiowych doświadczeń po nieskończony kres. Sztuka uwalnia. Otwiera, odblokowuje, tworzy nowe konfiguracje. Co nam to daje, co umożliwia, każdy może odpowiedzieć sam. Z własnej nieprzymuszonej woli. Spontanicznie, naturalnie, swobodnie. Wystarczy przyjąć tę propozycję, przyjąć postawę ciekawego wszystkiego dziecka. Słuchać, patrzeć. Ze sztuką być.
Muszę jeszcze zobaczyć, usłyszeć, przeżyć SOUNDWORK w TR Warszawa. Dobrze, że jest na co czekać. Dobrze, że Wojtek Blecharz będzie pracował nad nowymi projektami. Powodzenia:)
BODY-OPERA
reżyseria, muzyka: Wojciech Blecharztancerz: Karol Tymiński
kontrabas: Beltane Ruiz Molina
perkusja: Alexandre Babel
scenografia, kostiumy: VJ Ewa Śmigielska
reżyser światła: Tadeusz Perkowski
Produkcja: Nowy Teatr
Koprodukcja: Instytut Adama Mickiewicza, Huddersfield Contemporary Music Festival
Partner: Fundacja Ciało/Umysł w ramach projektu Performing Europe
Nagranie utworu Wojtka Blecharza „Techno" ze spektaklu „Soundwork" zostało udostępnione dzięki uprzejmości TR WARSZAWA.
Nowy Teatr 16-17.07.2017
foto: Brian Slater
Koprodukcja: Instytut Adama Mickiewicza, Huddersfield Contemporary Music Festival
Partner: Fundacja Ciało/Umysł w ramach projektu Performing Europe
Nagranie utworu Wojtka Blecharza „Techno" ze spektaklu „Soundwork" zostało udostępnione dzięki uprzejmości TR WARSZAWA.
Nowy Teatr 16-17.07.2017
foto: Brian Slater
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz