Historia Zuzanny z Księgi Daniela, estetyka Caravaggia, Georgesa de la Toura, fascynacja światłem Rembrandta, powietrzem i przestrzenią Vermeera, muzyka Kaczmarka tworzą Mądzikową symboliczną wizję o treściach metafizycznych. Prowokują wyostrzenie wszystkich zmysłów dla kontemplacji ruchomej ekspresji malarskiej. Ta działa jak marzenie senne lub halucynacja. Magia. Bo wszystko jest nieostre, niewyraziste, niejednoznaczne. Ruchy zwolnione, dyskretne, subtelne ale precyzyjne. Oniryczne. Światło jak oko boga wybiera tylko te fragmenty ciała, szczegółu, maluje znaczenia nasyceniem koloru, komponuje głębię i zbliżenie-wnika i odkrywa duszę człowieka, jaka jest naprawdę. Świat fizycznego ograniczenia płynnie rozszerza o to, co podswiadome, intuicyjne, pierwotne. I potrafi w ten sposób poprzez czucie, nie umysł, rozumieć pozawerbalnie, jakby u źródła; czystego, nieskalanego grzechem zbędnych śmieci, szumów, słownych kłamstw i zwodów, matactw.
Dotykamy zmysłami ruchomego obrazu. Wysublimowanego, wymuskanego, urzekającego. Obrazu o wiecznej tęskocie za pięknem, doskonałością, cudowną młodością, życiem wiecznym poprzez fascynację kobietą i jej urodą. Dowiadczamy wizualizacji pogoni za władzą nad tym, co niemożliwe. Widzimy pożądanie zakazanego owocu, otumanienie pragnieniem nieosiągalnego. Żądzę posiadania. Próbę zdobycia władzy nad cudzym życiem poprzez pozbawione rozsądku klony starców, ślepo biegnące za namietnościami w zatracenie. To podążaniem stóp mężczyzn za stopami dziewczyny rozpoczyna się seans. Uruchamia magię sztuki. Ale ideał się oddala, unosi ponad. Na szczyt, który jest poza zasięgiem, obleczony symbolicznie czerwoną suknią żądzy. Lubieżnik może tylko po kres dni śnić, marzyć, wić się w ograniczającym jak sam grób niespełnieniu. Każdy za siebie. Za karę. Bo taki los. Taki wybór. Nie, taka natura ludzka.
Leszek Mądzik, jak sam stwierdził przed spektaklem, dojrzewał do milczenia na scenie, jak inni dojrzewają do elokwencji. Bo, jak twierdzi artysta tworzący spektakle autorskie, słowa zagłuszają, co naprawdę czujemy doświadczając prawdy. Tak, to szczerość i prawda przez niego ujęta w formę daje największą szansę na kontakt z widzem. Rzeźbiąc światłem w ciemności sięga po głębię filozoficzną. Bada granice między jednym a drugim. Światłem wyodrębnia, co ważne, istotne, piękne. Ciemność jest przestrzenią, która ukrywa, jest kontrastem, niepokojącym tłem dla jasności tego, co po odrzuceniu wszystkiego, co fałszywe, powtarzane, dekoracyjne, zbędne zostaje. To z ciemności wyłania się istota rzeczy w ubogiej, prostej, lapidarnej formie dla skondensowanej,wieloznacznej treści, która ma nie pozwolić widzowi na obojętność. Ma nie zwodzić widza. Ale w istocie to wyzwolone napięcie dramaturgiczne go uwodzi. Bo ten ruchomy obraz jest piękny. Symboliczny. Niejednoznaczny. Ma czar. Klimat dotykania zjawisk niezwykłych. Plastycznie doskonałych. Wspaniale łączy się z muzyką. I pozostaje z widzem na zawsze, bo w istocie wyraża prawdę uniwersalną o człowieku a więc i o nim samym. Tak, to było piękne, fascynujące przeżycie.
ZUZANNA I STARCY
scenariusz, reżyseria, scenografia i kostiumy: Leszek Mądzik
muzyka: Jan A. P. Kaczmarek
obsada: Izabela Cześniewicz, Agnieszka Dziewa, Aneta Piorun, Artur Borkowski, Mateusz Kowalski, Radomir Piorun, Krzysztof Roszko, Mariusz Sikorski, Krzysztof Szczepańczyk
premiera: 19 kwietnia 2013
zdj. Magdalena Franczuk/mat. teatru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz