Banalna wizyta u okulisty to scena opresji, paranoi szukania i eliminowania za wszelką cenę wroga, obcego, innego. KAROL jest wyobrażonym, abstrakcyjnym człowiekiem, którego dziadek i jego wnuk/dziedziczone zachowania, poglądy z pokolenia na pokolenie/ nieustannie poszukują, uporczywie tropią, na którego niestrudzenie polują. Życie to walka, ścieranie się przeciwieństw, ciągła czujność i podejrzliwość. Ćwiczenie umiejętności rozpoznawania przeciwnika, oponenta, adwersarza. I unieszkodliwianie go dla zachowania poczucia bezpieczeństwa. Prowadzi to do paranoi, absurdów, bo jeśli wroga nie ma, to w końcu się go stwarza zgodnie z zapotrzebowaniem, oczekiwaniem, ale wtedy przypadkowa osoba, niewinna niczemu, staje się ofiarą. Widzimy tu brutalne wciąganie osób neutralnych /lekarz/do nie swoich walk, potyczek, wojenek. I obserwujemy, jak łatwo przemoc zastrasza je, zmusza do posłuszeństwa, uległości i uczestnictwa w procederze opresji niecnych czynów, bo stają się jednocześnie ofiarą i winnym. Lekarz zaskoczony sytuacją, robi, co mu karze starzec z demencją z demonicznym, kosmicznym wnuczkiem. Normalność zostaje zgwałcona przez dewiację, poddaje się jej oportunistycznie prawie bez walki, i wraca z trupem pod łóżkiem do stanu wyjściowego. Jak na początku lekarz spokojnie czyta książkę na szpitalnej leżance. Radzi sobie, przechodząc nad tym co się wydarzyło do porządku dziennego. Dziadek /Jacek Fedorowicz/jest archaicznym żołnierzem zombie, starym bardzo człowiekiem, wnuczek to androgeniczny młodzieniec, obaj jak nie z tego świata. Działają zgodnie, wspólnie jakby przeszłość płynnie przechodziła w przyszłość wtłaczając stare, zmurszałe, zaprzeszłe nieśmiertelne lęki, obawy, strachy następnym pokoleniom. Dziedziczenie obsesji, paranoi, dewiacji jest infekowaniem złem, bo ma siłę wpływania na zachowania ludzi, którzy dotąd byli neutralni, obojętni, nieświadomi/lekarz okulista/.
Stan permanentnego zagrożenia czyni człowieka agresywnym, bezkompromisowym, szalonym. Nieobliczalnym. Wiedzie go ku absurdalnym sytuacjom, które udowadniają, jak łatwo człowiek ulega presji strachu, poddaje się temu, kto ma nad nim przewagę, przejmuje inicjatywę ostrą groźbą, chorą prośbą, nieugiętą perswazją.
Mrożek pokazuje nam tu sytuację, która nadspodziewanie łatwo łamie kręgosłup moralny zarówno niedoświadczonym młodym ludziom, jak i dojrzałym wyjadaczom. Nikt nie jest sobą- zapomina o empatii, przyzwoitości, zasadach -gdy musi, gdy decyduje się ratować swoje życie. Dokonuje wyboru kto przetrwa, kto znajdując się w niewłaściwym miejscu i czasie, stanie się ofiarą.
Temat walki o przetrwanie w ekstremalnych warunkach zagrażających życiu rozwija dalej jednoaktówka NA PEŁNYM MORZU. Rozbitkowie na tratwie walczący o przetrwanie w dyktacie politycznych reguł gry obnażają nieludzki system selekcji w poszukiwaniu i pozbywaniu się najsłabszych, najmniej przydatnych, najmniej sprytnych, nieużytecznych osobników. Tu wszelkie zachowania społeczne ukierunkowane są na konfrontację zmierzającą do sprawowania kontroli, zdobycia dominacji, przejęcia władzy nad pozostałymi, słabszymi, z różnych powodów podporządkowującymi się pozostałym uczestnikom zdarzenia. Sytuacja przeradza się w walkę o władzę, która pozwoli przeżyć zwycięzcy. Mikrospołeczność stara się zachować spokój, rozsądek, porządek, dokonuje demokratycznych wyborów, stosuje prawo, upomina się o sprawiedliwość, by nie dopuścić do anarchii. Ale właśnie to pokazuje absurdalność zachowań, sytuacji, obnaża system, bo ujawnia prawdziwe intencje, egoistyczne oblicze człowieka, hipokryzję całej grupy.
ZABAWA przejawia się w niezaspokojonym oczekiwaniu spełnienia marzeń, zrealizowania indywidualnych planów, osiągnięcia zamierzonych celów. Co wywołuje frustrację, niezadowolenie, strach, bo wybija ze standardowych zachowań. Zabawa, której nie ma, a przecież miała być doprowadza do oskarżenia sytuacji, która rozczarowuje, zawodzi, kłamie. Panowie tracą kontrolę nad sobą, światem gdy okazuje się, że ich oszukano ale desperacko próbują przywrócić równowagę, harmonię, spokój wewnętrzny. Im bardziej się starają, tym bardziej są nieobliczalni, szaleni. karykaturalni. Ten rozjazd pomiędzy pragnieniem a brakiem spełnienia w okolicznościach, które zaskakują, są niestandardowe, stanowią wyzwanie. Czyni ludzi niebezpiecznymi. W warunkach stresu, zaskoczenia, rozczarowania naginają rzeczywistość realną do wyobrażonej, upragnionej, oczekiwanej.Takiej, która zaspokaja potrzeby indywidualnego człowieka, który wykazuje się niemałą pomysłowością, manipuluje, kombinuje, aby tylko osiągnąć własny cel. Co wytwarza napięcie, zaburza, wytrąca z poczucia bezpieczeństwa. Prowadzi do konfliktu, walki, wywierania presji na otoczeniu. Sytuacja beztroski, rozbawienia, radości transformuje w bolesną, niebezpieczną grę o zaspokojenie własnych potrzeb, nawet kosztem pozostałych towarzyszy zabawy.
Każda z jednoaktówek razem i z osobna pokazuje, że pod powierzchnią normalności, zwyczajności, powszedniości życia statystycznego człowieka czai się szaleństwo frustracji, potrzeba dominacji przejawiająca się w walce o władzę, która gwarantuje przetrwanie, która daje szansę zaspokojenia potrzeb. Jest podstępna, nieobliczalna, metodycznie dąży do celu eliminując słabszych, gorzej przygotowanych, zaskoczonych. W pracy, sytuacji krytycznej czy podczas zabawy brakuje spokoju, poczucia bezpieczeństwa. Porażka pragnienia wynikająca z niemożności spełnienia nie pozwala znaleźć się strefie komfortu. Boleśnie, bezlitośnie obnaża człowieka, który nieustannie walczy, tropi, poluje, szuka. I nie znajdując zaspokojenia eksploduje agresją, autodestrukcją, niszczeniem. Jakby pod powłoka cywilizacyjnego płaszcza goła prawda nadal była okrutna, prymitywna i zła. Mrożek chce, byśmy nie zapominali o naszym genotypie człowieka pierwotnego, ciągle instynktownie walczącego o życie. Swoje tylko, nie innych ludzi.
Mrożek w Teatrze Polskim został doskonale powściągliwie wyreżyserowany i perfekcyjnie, równo zagrany. Całość jest stylistycznie spójna, wierna autorowi, zgodna z jego tekstem, ekspresją. Wybrzmiewa nadzwyczaj aktualnie, bo staje się ilustracją, komentarzem również zjawisk bieżących, które niepokoją, dają do myślenia. Ponadczasowość obserwacji natury człowieka, jego zachowań w sytuacjach krytycznych, relacji międzyludzkich neutralizuje, osłabia, odrealnia grozę egzystencji znaczną dozą poczucia humoru tak charakterystycznego dla Mrożka. Przeraża powaga z jak wielką determinacją, przekonaniem jego bohaterowie grają na siebie, zachowują pozory wszelkiej poprawności, chcąc do końca ukryć instynktowne zachowania, prymitywne motywacje, niskie pobudki. Zastanawia i jednocześnie śmieszy zawziętość, upór, nieustępliwość ich starań. Przy czym to nie bohaterowie są ośmieszani ale sytuacje, jakie sami generują chcąc się zachowywać jak cywilizowani ludzie.
Tymczasem to system opresji, kanon społecznych zachowań powoduje, że prawda jest zakamuflowana i ujawnia się dopiero w momencie ostatecznego zagrożenia. Nieustannie my również szukamy wroga, ofiary odsuwając od siebie odpowiedzialność za bieżącą rzeczywistość. Zachowujemy się nadal, jakbyśmy byli w sytuacji zagrażającej naszej egzystencji, jak rozbitkowie na pełnym morzu, którzy znajdują się w sytuacji granicznej, ad hoc szukają ratunku, starają się zachować rozsądnie, metodycznie, zgodnie z zasadami i prawem demokracji, by zachować pozory sprawiedliwych wyborów, decyzji. By mieć czyste ręce. W końcu nie dostajemy tego, co było upragnione, wymarzone, wyśnione. Nie dziwi frustracja, działanie chaotyczne, impulsywne, szalone. Desperacja niezaspokojenia prowadzi do wyciągania pochopnych wniosków, impulsywnych, niezrozumiałych zachowań, snucia spekulacji. Nie ma obiecanej, oczekiwanej zabawy w nowym wspaniałym świecie po transformacji systemowej. Znów czujemy się oszukani, wykorzystani, sprowadzeni nie na scenę a wypchnięci na zaplecze zabawy tego świata. A więc błądzimy, dajemy się zwieść obietnicy lepszego, sprawiedliwszego, normalnego życia. W rzeczywistości widać, jak bardzo jesteśmy niedojrzali, naiwni, słabi. Jak bardzo niedojrzali, śmieszni.
Reżyserzy zawierzając autorowi, podążając za nim, fantastycznie skutecznie budują nastrój odrealnienia, dystansu tak, by prawda o człowieku, jego kondycji, odporności na stres ostatecznie nie zabijały nadziei na możliwe szczęśliwe zakończenie. Nie wpychają człowieka tylko i wyłącznie w strefę cienia surowej, bezdusznej, nieczułej oceny. Mówią o nim z pobłażliwym uśmiechem, z mądrością obserwatora, który wie, jak skomplikowane są ludzkie wybory gdy rzeczywistość odkleja się od oczekiwań normalności.
Mrożek pokazany w konsekwentnie precyzyjnej a przez to jasnej, przejrzystej dramaturgii nadal prowadzi z nami dyskusję o przyczynach naszych porażek, o kontekście klęsk naszych wysiłków w rzeczywistości, na którą nie mamy wpływu bądź którą sami budujemy na fundamencie błędów i wypaczeń spuścizny przeszłych pokoleń, które nas mentalnie zniewalają, więżą. Błądzimy ciągle w tym samym labiryncie. To nadal poważny, żywy, dobrze uargumentowany głos twórcy ujęty w doskonałą artystyczną formę. Winien być wysłuchany, wzięty pod uwagę gdy z artystycznego świata wrażeń, przeczuć wrócimy do twardej rzeczywistości.
Powstał bardzo dobry, solidny spektakl. Fantastycznie wchodzący do głowy. Intensywnie pracujący w pamięci. To zasługa równej, zespołowej gry- przemyślanej, konsekwentnej, mocno angażującej widza- dyscyplinie i precyzji warsztatu aktorskiego, reżyserskiego, dramatycznego. Całość robi wrażenie, a jednoaktówki stanowią jakby trzy akty, trzy stopnie wtajemniczenia do Mrożka piekła komedii ludzkiej.
Spotkanie z Mrożkiem - ku przestrodze, dla ostrzeżenia czy przyjemności- w Teatrze Polskim udowadnia, że siła inteligentnego, mądrego, precyzyjnie skomponowanego tekstu nadal działa. Działa na stępioną wrażliwość, przygaszoną wyobraźnię, otumanione konsumpcjonizmem serce i rozum współczesnego, pewnego siebie w swej cywilizacyjnej ułudzie, człowieka. Brawo!! I to bardzo dobrze wróży Scenie Kameralnej Teatru Polskiego, której nadano imię Sławomira Mrożka, którego EMIGRANCI grani są z sukcesem od dłuższego czasu.
MROŻEK X 3 Sławomir Mrożek
Reżyseria: Jerzy Schejbal
Reżyseria: Szymon Kuśmider
Reżyseria: Piotr Cyrwus
Scenografia: Marta Zając
Scenografia: Jakub Zwolak
Światło: Mirosław Poznański
Muzyka: Pink Freud
obsada:
"KAROL":
Okulista: Adam Biedrzycki
Wnuk: Krzysztof Kwiatkowski
Dziadek: Jacek Fedorowicz
"NA PEŁNYM MORZU":
Mały: Paweł Krucz
Średni: Dominik Łoś
Gruby: Wojciech Czerwiński
Listonosz,
lokaj: Tomasz Brzostek
"ZABAWA":
Parobek B: Tomasz Błasiak
Parobek S: Maksymilian Rogacki
Parobek N: Andrzej Mastalerz
premiera: 29 stycznia 2017
Autor plakatu: Mieszko Socha, Marta Zając, Mateusz Kurek
http://www.teatr-polski.art.pl/pl/spektakle/spektakle_w_repertuarze/
http://www.polskieradio.pl/8/3664/Artykul/1724148,3x-Mrozek-czyli-co-przyniesie-teatralna-arytmetyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz