czwartek, 31 maja 2018
REYKJAVIK'74 TEATR im.WILAMA HORZYCY w TORUNIU
Spektakl oparty jest na faktach, dotyczących tajemniczego podwójnego morderstwa na Islandii, za które została skazana w kontrowersyjnym procesie poszlakowym/ciał nie odnaleziono, nie poznano motywów zbrodni, pozostało wiele niejasności, itp./ grupa sześciu osób, w tym dwoje głównych oskarżonych/Saivar Ciesielski oraz Erla Bolladóttir, o nich głównie jest spektakl/ otrzymało karę dożywocia. Lecz nie zbrodnia jest tu głównym tematem a zagadnienie pamięci, pracy umysłu i trudności związane z odtworzeniem zdarzeń, okoliczności, szczegółów. Pokazany jest bardzo wnikliwie proces rekonstruowania tego, co się tak naprawdę wydarzyło, przywracania minionych obrazów, ustalania motywu zbrodni, poznawania życiorysów osób oskarżonych. Oddzielanie zmyślenia od rzeczywistości zaistniałej. Interpretacji. Wyobrażeń. Wpływ emocji, stanu psychicznego, stanu fizycznego. Presji i stosowanych metod dochodzenia, przesłuchiwania, stosowanej presji, która wymuszała zeznania. W gruncie rzeczy udało się artystom zilustrować skomplikowany, złożony, etycznie wątpliwy proces dochodzenia do prawdy. I jak się okazuje, nie został on ostatecznie zakończony. Proces sądowy będzie w tej sprawie wznowiony.
Ostatecznie otrzymaliśmy obraz zniekształcony, niejasny, wątpliwy. Płynny. Wypadkową impresję zdarzeń, zmyśleń, fikcji, kłamstw i prawdy. Zaburza go nie tylko oczywista niemożność ponownego kongenialnego odtworzenia okoliczności zbrodni; czas płynie nieubłaganie naprzód i działa na niekorzyść, bo zaciera, zmienia, deformuje pamięć. Poza tym nie cofnie się i niczego nie naprawi, niczemu nie zapobiegnie, nie zmieni faktów. Prawda jest jedna, dokonana. Spektakl prezentuje tylko różne jej odmiany, uzasadnienia kontekstowe, psychologiczne, mentalne, środowiskowe, itd. Doskonale uzasadnia i przedstawia różne wersje, które są wynikiem tego, ile uczestnicy zdarzeń pamiętają, ile chcą ujawnić, ile przemilczają, kłamią. I dlaczego tak się dzieje, pod wpływem kogo i czego. Jak trudno oddzielić, wyodrębnić i nazwać jest to, co jest wyobrażeniem, przeżyciem, zapamiętaną lub wypartą rejestracją rzeczywistości. Konfabulacją, wersją narzuconą, wygodną, prawdopodobną ale niekoniecznie prawdziwą. Narracją śledczych, prokuratury, obrońców, wszystkich, którzy są związani z tą sprawą, również pośrednio. Jak trudno jest ustalić fakty. Zweryfikować relacje, zeznania pod kątem wiarygodności. Ich prawdziwego zaistnienia.
Właściwie nie dowiadujemy się wiele o ofiarach zbrodni, jakby nie były w tym kontekście ważne. A ponieważ nie ma ich ciał, nie dostarczą żadnej wskazówki, nie niosą sobą informacji. Pozostają nieodkrytą, nierozwikłaną tajemnicą, która czeka na rozwiązanie, wyjaśnienie/powtórny proces ma się odbyć/.
Pozostali, żywi, każdy z osobna i razem, w różnych konfiguracjach, są nośnikami pamięci. Dostęp do niej jest z różnych względów utrudniona, świadomie lub nieświadomie ograniczona. Emocje, uczucia, spekulacje, przeszłość sprawców, to kim są, interes instytucjonalny organów ścigania, sądu jest tym, co zniekształca, zamazuje przekaz, ostatecznie utrudnia dotarcie do prawdy.
Spektakl wykorzystuje zaistniały ciąg zdarzeń, które się dokonały, ale to co się rekonstruuje jest bardzo wątpliwej, łatwej do podważenia jakości, wagi. Pozostajemy z wątpliwościami, że w procesie poszlakowym mogły zapaść tak wysokie wyroki, ze zdumieniem, że czasem przypadek, fatum może decydować o losie człowieka. Coś, czego się nie jest w stanie przewidzieć, niszy życie.
Spektakl teatralny jest kolejną kliszą nałożona na prawdę, bo ta jest na pewno tylko jedna, niepodważalna, niewzruszona, dokonana. Powstał, by pokazać, jak łatwo przy braku szczęścia, pieniędzy na dobrego adwokata można zamienić swoje życie, niełatwe przecież dotąd, w piekło. Każdy może znaleźć się w okolicach miejsca zbrodni, nie mając na to żadnego wpływu. Wystarczy zbieg okoliczności, niewłaściwe miejsce, niewłaściwy czas i brak wiarygodnego alibi. Trudno później odzyskać stracone lata, nadszarpnięte nerwy, finanse. Dawny status. Koszty takich sądowych pomyłek są nie do przecenienia. Strach pomyśleć. Ale takie przypadki zdarzają się a REYKJAVIK,74 jest /prawdopodobnie, bo czas to pokaże/ jednym z nich.
Spektakl przedstawiany został w małej, klaustrofobicznej przestrzeni, wizualizującej stan klinczu, zaszczucia, niemożności ucieczki. Aktorzy grali bohaterów, którzy byli małomówni, niepewni, zamknięci w sobie. To ich podejrzana przeszłość i obecność w miejscu, gdzie zaginęły osoby, brak alibi, niejasne zeznania, spowodowały, że stali się podejrzanymi, a później uporczywie oskarżonymi. Stało się więc tak, że nie konkretne, udowodnione czyny ale wyobrażenie o tym, kim byli podejrzani, błędy w stronniczym dochodzeniu, później mało profesjonalni adwokaci, w konsekwencji słaba obrona w sądzie zdecydowała o losie ludzkim. Poważne wątpliwości co do sprawiedliwego wyroku i bardzo surowej kary pozostały.
W gruncie rzeczy nic, co z faktów, dowodów, relacji jest przywołane nie wnosi nic do ostatecznego wyjaśnienia sprawy, przynajmniej na tyle, by poznać prawdę. Im więcej wiemy, tym mniej pewnego można wywnioskować. Prawda jest nieuchwytna, poza zasięgiem pewności. Jakby to, że raz zaistniała wystarczyło. Bo od tej chwili narastać wokół niej zaczęła góra informacji, szczegółów, rzeczowych zaciemniaczy, ludzkich wymazywaczy, co w efekcie coraz bardziej skutecznie zasłania jej istotę, jasność, oczywistość. Jedynie może w sferze wyobraźni, mitów, przekonań, wiary, nastrojów miejsca i losów ludzkich tworzą się obrazy wyjaśnienia alternatywne, metaforyczne, intuicyjne.
Aktorzy grają fantastycznie powściągliwie, z poświęceniem, gdy trzeba z furią. W kostiumach, fryzurach z lat 70-tych, w zabałaganionym, na potrzeby spektaklu wielofunkcyjnym wnętrzu. Są jak krajobraz Islandii, zimny, tajemniczy, nieprzenikniony. Który ryje jakiś ból, chroni przed światem skazę. Nic o niej nie wiemy ale ją czujemy. Bo dotyka, boli i nas, choć na pewno w inny sposób. Wszyscy jesteśmy winni. Mniej lub więcej. Ale to niesprawiedliwe, gdy przypadkowo pasowalibyśmy nieudolnym, naginającym przepisy organom ścigania do profilu np. mordercy. Dlatego obchodzi nas los skazanych, lekkomyślnie i dla chęci zamknięcia sprawy, na tak surową karę. Interesuje też nas problem niemożności dotarcia do prawdy. Takie jej uwikłanie, zawoalowanie, zmanipulowanie, że nie wiadomo czy ujrzy jeszcze światło dzienne i uratuje skazanych, a wszystkich pozostałych uwolni od wątpliwości, niepewności.
Prawda wyzwala ale i uspokaja. Daje poczucie ładu i bezpieczeństwa. Sprawiedliwości.
REYKJAVIK'74
Autorka: Marta Sokołowska
Reżyseria: Katarzyna Kalwat
Obsada: Matylda Podfilipska, Jolanta Teska, Tomasz Mycan, Paweł Tchórzelski, Bartosz Woźny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz