WORKPLACE, miejsce pracy, okazuje się być przestrzenią wiwisekcji współczesnych dylematów pracowników, w tym wypadku kobiet, polem eksperymentu, doświadczenia, symulacji, pozwalającym sprawdzić dlaczego praca jest nam potrzebna, jak się w roli pracownika, pracodawcy, szukającego pracy czujemy, czy musimy pracować, czy praca jaką wykonujemy nas zadowala, rozwija, czyni szczęśliwym, czy jest przymusem, koniecznością czy może szczęśliwie naszą pasją. Spektakl po to jest, by je prowokować. Pytań jest dużo, ciągle wracają w spektaklu, każdy widz może je jeszcze modyfikować, multiplikowyć, formułować w osobiste, intymne, nieskończone ciągi dalsze. Dobrze, że spektakl je postawił, bo zapracowani, nieustannie zajęci, w ciągłym pędzie na co dzień nie mamy czasu na myślenie, zastanawianie, ocenę siebie i pracy, jaką w danym momencie wykonujemy. Może też wypieramy ten proces, bo jest dla nas zbyt bolesny, trudny, nieprzyjemny. Kłopotliwy. Uciekamy od tych pytań z powodu przyzwyczajenia, konieczności, nawyku. Wygody. Afirmacji stanu rzeczy takim jaki jest, bo boimy się zmian, ryzyka, odpowiedzialności za ich ewentualne niekorzystne skutki. Nie ma się też co łudzić, sytuacja kobiety na rynku pracy, jej status, możliwości awansu, realizowanie kariery według jej własnej koncepcji jest o wiele gorsza niż mężczyzn. Kobiety łączą pracę zawodową z obowiązkami domowymi, rodzinnymi. Nadal muszą walczyć o swoje. Nawet jeśli są lepsze, mają wyższe kwalifikacje, większe doświadczenie. Potencjał.
Dlatego autorska koncepcja spektaklu Bartka Frąckowiaka, nomen omen mężczyzny, tak jest ważna, potrzebna, interesująca. Imponuje pomysłem inscenizacyjnym, podejściem do tematu, kompozycją, końcową kulminacją, która zaskakuje i wzrusza. Mocno daje do myślenia. Cieszę się, że mogłam ten spektakl obejrzeć.
W przestrzennej hali ATM Studio scena wydaje się miejscem laboratoryjnym, przeznaczonym do eksperymentu. Zaaranżowana jest jak zagracone biuro, w którym nagromadzono dużą ilość przestarzałego sprzętu. Są telefony, komputery, kserokopiarka, biurka, lampy, krzesła, zwoje kabli, nieśmiertelna palma, itd. Przychodzi od razu na myśl, że ludzie/aktorzy/ jak szczury, będą tu poddawani próbom, dzięki którym będzie można ich poznać, sprawdzić, przećwiczyć. I tak jest w istocie. Poznajemy panie w różnym wieku, o różnym statucie i wykształceniu, reprezentantki trzech pokoleń. Na początku przedstawiają się formą swojego cv. Przyszły na rozmowę kwalifikacyjną, chcą zaprezentować się z jak najlepszej strony. Głos z offu, również kobiecy, jak anonimowy Big Brother z ukrycia zarządza nimi. Niczym demiurg reżyseruje to spotkanie, beznamiętnie, metodycznie, surowo. Panie opowiadają o sobie, poznajemy je coraz lepiej. Wchodzą też w różne, narzucone im role. Raz są pracownikiem, raz pracodawcą, innym razem właścicielem. Same siebie nawzajem przepytują, prowadzą rozmowę kwalifikacyjną. Wzorce z życia, doświadczenia przenoszą na własne zachowanie. Widać, jak są silne, gdy mają władzę i mogą ja stosować. Są dla siebie w zadanej symulacji równie okrutne, bezwzględne, nieczułe jak system, warunki, inni ludzie w realu dla nich. Co dobitnie pokazuje łatwość, gotowość, dyspozycję przejścia z pozycji ofiary do roli kata. Bez refleksji, że się czyni drugiemu człowiekowi krzywdę. Wszystkie choroby, patologie relacji międzyludzkich, stosunków w pracy są tu poruszone. Przemoc werbalna, mobbing, znajomości, układy, nadużywanie władzy, niewolniczy system i warunki pracy mają się dobrze. Ważne, że w spektaklu wybrzmiewają indywidualnie, wiarygodnie, osobiście. Nie bez poczucia humoru, karykatury, kamuflażu. Dystans pozwala znieść cały ten galimatias wynaturzeń, wypaczeń, nadużyć. Presji, konieczności, przymusów, które właściwie dobrze, często z autopsji, znamy. Niestety, znamy.
Gorzka to lekcja, która pozwala poznawać, konfrontować, analizować dzisiejsze warunki, relacje, sytuacje na rynku pracy, które łamią życiorysy, wybijają zęby motywacji, podcinają skrzydła kreacji. Bo nie są atrakcyjne, łatwe, oczywiste zarówno dla młodych, jak i starszych, przed emeryturą kobiet. Wpędzają w depresję, stupor postawy niewolniczej. Tak wiele zależy od sytuacji gospodarczej a przede wszystkim od politycznej kraju. Braku stabilności, działania równego, sprawiedliwego prawa. I przede wszystkim od nas samych, ludzi. Jakbyśmy byli najsłabszym ogniwem. Mentalnie nie poddającym się zmianom. Oporni na samodzielność, podejmowanie ryzyka. Odporni na empatię. Niesolidarni.
Trzy teatralne pracownicze genotypy osób szukających pracę, których doświadczenie mocno wyrasta z życia, dowodzą jak trudna jest nadal sytuacja kobiet. W scenie finałowej aktorki, Beata Bandurska, Magdalena Celmer, Anita Sokołowska, wychodzą z roli, choć to co mówią jest ich ról bieżącym rozwinięciem. Dopełnieniem. Opowiadają o swojej sytuacji, w jakiej się nie ze swojej winy znalazły po zmianie dyrekcji w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Relacje odsłaniają obrazy intymne, czułe, bolesne krajobrazów wewnętrznych aktorek. Gdzie toczy się krwawa walka pomiędzy koniecznością, przymusem a misją, pasją. Powołaniem a twardym życiem. W obecnym zawieszeniu, braku pewności. W napięciu oczekiwań, co przyszłość przyniesie. Beata Bandurska, Magdalena Celmer, Anita Sokołowska wnoszą coś niebywale wartościowego. Ich wyznanie jest też wyznaniem wiary w teatr, swoje powołanie, sens tego co robią zawodowo. Jest walką, by ich ciężka praca nie poszła na marne. Miała swoją kontynuację.
I jak w poprzedniej części spektaklu można się było zdystansować do bohaterek, ich przypadków, sytuacji i losów, na chłodno przyglądać się, metodycznie analizować, tak na koniec wybuchła bomba emocjonalna. I jest to niesłychana wartość tego spektaklu. Nie do przecenienia.
Przyznam, że nie rozumiem po obejrzeniu dwóch spektakli, WORKPLACE i SOLIDARNOŚĆ. NOWY PROJEKT, Teatru Polskiego w Bydgoszczy, dlaczego można było, oczywiście w ramach obowiązującego prawa, pozbawiać go możliwości kontynuowania swego programu, misji poprzez zmianę dyrekcji a w konsekwencji doprowadzenie do rozbicia zespołu. To nie ma sensu. To nie ma wytłumaczenia. Na szczęście oba spektakle można będzie jeszcze obejrzeć w ATM Studio. Mam nadzieję, że wejdą do repertuaru TR WARSZAWA. Są bardzo, bardzo ważne. Obejrzyjcie koniecznie. Nie przegapcie. To o nas, dla nas. Tu i teraz. Teatr jest zaangażowany, bądźmy i my. Powodzenia:)
SOLIDARNOŚĆ. NOWY PROJEKT 8-9.12 o godz. 19.00
WORKPLACE 15-16.12 o godz. 20.00
http://trwarszawa.pl/repertuar/
WORKPLACE
reżyseria: Bartek Frąckowiak
scenariusz: Natalia Fiedorczuk
scenografia i kostiumy: Anna Maria Zajęty, Mikołaj Małek
muzyka: Krzysztof Kaliski
reżyseria światła: Michał Głaszczka
asystentka reżysera: Magdalena Celmer
asystentka scenografa: Anna Adamiak
produkcja: Teatr Polski w Bydgoszczy
obsada: Beata Bandurska, Magdalena Celmer, Anita Sokołowska
premiera: 24.06.2017, Teatr Polski w Bydgoszczy
fot. Monika Stolarska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz