Ze zgromadzonych siedmiu osób, gdy muszą decydować, wychodzą upiory prawdziwej natury ludzkiej. Siedem grzechów głównych. Każdy ma coś na sumieniu, każdy ma też bardziej lub mniej ważny, racjonalny powód, by przetrwać. Jakby życie samo w sobie nie było fundamentalną wartością. Niemiecki oficer niczym cyniczny demiurg, diabeł wcielony, zimny, bezwzględny, okrutny bóg wszechmogący wyreżyserował igrzyska śmierci. Istny sparing argumentów, postaw, zachowań. Obserwujemy upadek ludzkich odruchów, empatii, człowieczeństwa. Całkowite obnażenie człowieka cywilizowanego, dobrze wykształconego, radzącego sobie w życiu, łatwo przystosowującego się do sytuacji trudnych. Unieważnienie tego, co pozwalało dotąd całkiem znośnie przetrwać w warunkach wojny. Nie jest to obóz koncentracyjny, pole bitwy, inna sytuacja absolutnie graniczna. Ale równie perwersyjna gra silniejszego, sprawującego władzę z człowieczeństwem, odpornością na stres, na zło.
Okazało się, że zgromadzeni akceptują warunki wroga, wchodzą do gry. Choć żaden z nich nie brał udziału w zamachu, to jednak każdy okazuje się być winny. Na swój indywidualny, przewrotny sposób. Po tej urodzinowej selekcji w zwykłym paryskim domu klasy średniej nikt już nie będzie takim, jakim był wcześniej. Nie będą też, ci skądinąd uroczy ludzie, już stanowić fajnej, zgranej towarzyskiej grupy. Przyjaciół, na których można polegać, z którymi dobrze się czuje, bawi, żyje. Ta kolacja personifikuje i pozwala wyjść z cienia drzemiącemu w nich kanibalowi, który nie ma skrupułów i nie będzie miał wyrzutów sumienia, gdy człowieka w sobie dla swego przetrwania zdecyduje się poświęcić, pożreć. Bo kanibalem jest każdy z nich również dla siebie samego. W swej świadomej, zdeterminowanej postawie, wskazującej na innych dla ocalenia tylko i wyłącznie siebie. Uczestnicy kolacji nie będą mogli unieważnić tego, co się stało. Jak się zachowali, co mówili. Jak się skompromitowali. Mogą tylko unikać siebie nawzajem, by nie przypominać sobie, kim tak naprawdę są.
Łatwo jest brylować w życiu przeciw śmierci w warunkach pokoju, czy względnego bezpieczeństwa. Wojna ma swoje okrutne sposoby, by obnażyć człowieka, zedrzeć z niego jego cywilizacyjny kostium dobrego wychowania, zachowania, wykształcenia. Niszczy wszelkie normy moralne, etyczne, zdroworozsądkowe, boskie i ludzkie, narzuca swoje własne, barbarzyńskie zasady tworzone ad hoc. Człowiek jest tylko człowiekiem, z zakodowanym lękiem przed śmiercią, strachem o swoje istnienie, i jak się okazało w sztuce, jest w stanie zaakceptować w sobie dzikiego zwierza podporządkowanego tylko i wyłącznie walce o przeżycie. Zachowania heroiczne są wyjątkiem potwierdzającym regułę. Fanaberią dumy, poczucia wyższości wartości, zasad, które są ważniejsze od zachowania życia za wszelką podłą cenę.
Siłą spektaklu jest strukturalna narracja sztuki. Szokujący wydźwięk puenty. Realizm sceniczny, gra aktorska- rozpoznawalna, czytelna, jasna -pomaga ją właściwie zrozumieć. By nie przegapić perfidii zła cynicznie unieważniającego dobro w człowieku. Tak ciężko przecież wypracowanego i chronionego. Sytuacje komiczne, elementy farsy osłabiają ostrość spojrzenia na człowieka postawionego w sytuacji kontrowersyjnego wyboru. Nie pozwalają oceniać go zbyt surowo. Edukacyjna rola sztuki, wyciągnięte przez widzów wnioski mają spokojnie, delikatnie uświadamiać, uczyć a nie porażać, bulwersować, wstrząsać. Umożliwia widzowi dowiedzieć się o sobie tyle, ile innych sprawdzono. W tym wypadku w teatrze.
Spektakl, niestety, jest rzadko już grany. A szkoda. Być może aktorzy weszliby na wyższe obroty, sztuka zyskałaby szybsze tempo, większą siłę rażenia. Bo jest tego warta. Aktualna w czasach, gdy radykalizują się poglądy, toczy się wojna światopoglądowa, ideologiczna, religijna, kulturowa w nas, wokół nas, dobrze by było, byśmy przez teatr byli częściej zapraszani na KOLACJĘ KANIBALI. By przekonać się osobiście, że warto za wszelką cenę trzymać w cywilizacyjnych ryzach swego wewnętrznego kanibala. Bo to, że istnieje i może pokazać swoje barbarzyńskie oblicze przeczuwamy lub jesteśmy tego pewni. Tylko nie chcemy się do tego przyznać. Nawet przed samym sobą.
adaptacja francuska: Julien Sibre
przekład adaptacji: Elisabeth Duda w opracowaniu Piotra Skotnickiego
reżyseria: Borys Lankosz
scenografia: Arkadiusz Kośmider
kostiumy: Magdalena Biedrzycka
światło: Adam Czaplicki
praca nad słowem: Grażyna Matyszkiewicz
konsultacja języka niemieckiego: Andrea Bagdasarian, Aleksandra Czechowska-Błachiewicz
obsada: Aleksandra Domańska, Justyna Grzybek, Andrzej Deskur, Zbigniew Konopka, Kamil Maćkowiak, Piotr Makarski, Rafał Mohr, Grzegorz Stosz
premiera: 06.11.2014
zdjęcie: plakat spektaklu Teatru POLONIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz