Melancholia, depresja, kryzys wyśpiewane jest w tym monodramie w metaforze rozedrganego cierpieniem ciała i zastygającej, wycofującej się duszy. Młodość, piękno, potencjał nie są żadnym atutem czy orężem w walce o siebie. O przetrwanie. Uzmysławiają nam tylko bezsilność wobec stanu, w jakim znajduje się człowiek przez lata uwięziony w smutku. Redukujący otoczenie, samego sobie. Izolujący się od marności, mizerii ludzi i świata.
Dynamika TAŃCA, RUCHU=JĘZYKA ciała aktorki kontrastuje, zaprzecza marazmowi właściwemu gnębiącej bohaterkę choroby, temu o czym sama opowiada. Intensywny ruch, katorżniczy taniec, gestykulacja jeszcze dosadniej ilustruje morderczy wysiłek dostosowania się do rzeczywistości, oczekiwań tych osób, na których dziewczynie zależy. Jak na chłopaku, który był jedyną kolorową postacią wśród czarno-białego tłumu. Jakby pragnęła na przekór wszelkim pojawiającym się przeciwnościom przeciwstawić się swojej inności, nieprzystawalności do tego, co ją otacza, osacza. Bo mierzi, irytuje, męczy. Odciąga od samotności. Sąsiedzi dziesięciopiętrowego wieżowca doskonale słyszani bez podsłuchiwania, obserwowani bez zbytniego śledzenia. Chłopak, który tak bardzo starał się z nią wytrzymać aż w końcu zapragnął uwolnić się od niej, by poszukać kogoś "łatwiejszego". Rodzice, którzy umarli. Znajomi z pracy: nudni, pretensjonalni, prości. A przecież tak bardzo się starała do nich wszystkich przystosować. Upodobnić. Stać się nimi wbrew swej naturze. Ale ten wysiłek był ponad siły. Ponad jej możliwości. Był bezowocny.
W końcu dziewczyna niszczy to, co tak wiele od niej wymaga. Rujnuje symbolicznie męczące ją miasto dzień po dniu. Wraca do natury. Ucieka. Rozpływa się w wodzie. Zanurza w lesie, by ją wchłonął, strawił, przetworzył. By mogła zasnąć, odpocząć, odetchnąć. Już nic nie musieć, już nic nie czuć. Nic.
Angelika Pytel opowiada, śpiewa, tańczy. Muzyka VIOLET ULTRA ilustruje konteksty. Razem tworzą studium współczesnego, młodego człowieka, który nie może się przystosować. Świat go uwiera, bezsens zniechęca, samotność osacza. Obraz wycofania, gaśnięcia jest sugestywny, mocny, prawdziwy ale poprzez swą poetykę skrótu i metafory czuły i wzruszający. Głęboko empatyczny.
Jednak pozostaje w pamięci dynamika ruchu. Waleczna. Drapieżna. Nastrój postępującej choroby uzbrajany wyobraźnią malującą alegoryczną rzeczywistość. Napierająca ciemność otoczenia nie pozostawiająca wątpliwości. Jedyne światło skupione wokół sylwetki długowłosej, pięknej dziewczyny, gasło. Jakby miało w nas pozostać przesłanie, komunikat, że należy szukać innych, alternatywnych możliwości ratunku. Tak, te wirujące włosy wokół ciała rozedrganego w coraz to nowym układzie rytmicznych, wyrazistych, gwałtownych gestów, ten ruch wytrącający, mimo wszystko, z marazmu duszę, pozostaje jak dowód na istnienie nadziei. Bo gdy zastyga, horror wraca.
LAS PSYCHOTEATR WROCŁAW
Reżyseria, wykonanie: Angelika Pytel
Asystenci reżyserki: Agata Suropek i Sebastian Zakrzewski
Scenariusz: Angelika Pytel i Agata Suropek
Muzyka: VIOLET ULTRA, kompozycje i produkcja: Paweł Rychert, melodia i słowa: Angelika Pytel
fot:Wróbel,
https://www.facebook.com/DniTeatruNaMokotowie/photos/pcb.1293401650687888/798600450239742/?type=3&theater
LAS PSYCHOTEATR WROCŁAW
Reżyseria, wykonanie: Angelika Pytel
Asystenci reżyserki: Agata Suropek i Sebastian Zakrzewski
Scenariusz: Angelika Pytel i Agata Suropek
Muzyka: VIOLET ULTRA, kompozycje i produkcja: Paweł Rychert, melodia i słowa: Angelika Pytel
fot:Wróbel,
https://www.facebook.com/DniTeatruNaMokotowie/photos/pcb.1293401650687888/798600450239742/?type=3&theater
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz