czwartek, 21 kwietnia 2016

36.WST PŁATONOW CZECHOW STARY TEATR



PŁATONOW w reżyserii Konstantina Bogomołowa ze Starego Teatru to teatralny galimatias. Poplątanie z pomieszaniem. Nowe tłumaczenie starego tekstu. Salon z kuchnią i sypialnią w jednym. Meble stylowe ze współczesnymi, sprzętem AGD. Kobiety grają mężczyzn, mężczyźni kobiety. Starsze osoby dramatu grają młodzi aktorzy a młode osoby dramatu starsi aktorzy. WIŚNIOWY SAD W PŁATONOWIE. Profesjonalne aktorstwo na amatorsko. Zawsze najwyższej próby, panujące nad zachowaniem sensów. Jest w efekcie i straszno, i śmieszno. PŁATONOW na wesoło? Ależ tak! To jest teatr. Może zaskakujący, może bulwersujący oksymoron artystyczny. I bardzo dobrze! Najpierw robimy rozpoznanie a potem już leci Czechowowski kabarecik na poważnie. Może nie z krwi i kości ale z ducha bez wątpienia to Czechow. To ciekawie, inaczej, oryginalnie zagrany PŁATONOW. Niekonwencjonalnie bardziej niż byśmy mogli się spodziewać.

Na początku nie jest łatwo się przyzwyczaić. Ale im głębiej wchodzi się w akcję, tym jasna staje się konwencja tego spektaklu. Jego sens. Wymusza naukę nowego języka scenicznego, nowego kodu komunikacji, porozumienia. Zamiar reżysera, by odblokować, otworzyć to, co nie jest w dramacie wyraziste, proste był przewrotny. Ale w tym szaleństwie scenicznym jest metoda. Bo te wszystkie tricki formalne: zamiany płci i wieku, te słowne wolty, zaskakujące intonacje, brzmienia, riposty ustawiające postaci spowodowały, że portrety psychologiczne bohaterów stały się bardziej ludzkie, czytelne, wyraziste, niezakamuflowane. Ostre. Nic już nie kryją, nie udają, nie kręcą. Wszystko, co było tajemnicze, ukryte, podskórne tym razem w pełni się ujawniło. Dramat jest mniej tragiczny, bo na każdym kroku podkreślana jest teatralność. Umowność, gra, zabawa. W każdym razie ten tragizm jest bardziej znośny. Rozbrojony formą, jej prostotą, bezpośredniością. Zamiana ról męskich na żeńskie ujawnia drastyczność i okrucieństwo relacji międzyludzkich. Instrumentalne wykorzystywanie kobiet, protekcjonalne ich traktowanie pozbawia złudzeń co do ich roli w życiu mężczyzn. Męska mentalność uwalniająca się z kobiecego ciała wybrzmiewa naprawdę mocno, porażająco/Płatonow Anny Radwan-Gancarczyk/. Mimo, że wywołuje śmiech. Luz. Widzimy błyskotliwego, manipulującego bezceremonialnie emocjami męskiego tyrana o pięknej, delikatnej, subtelnej kobiecej powierzchowności. Perfidia, bo nie głupota, pycha, bo nie naiwność, podłość, bo nie bezmyślność, gnuśność, itd., mieni się prawdziwymi, bo odsłoniętymi odcieniami znaczeń i siłą zadawanego cierpienia innym, zwłaszcza kobietom. Na zasadzie głupiego nie boli poniżenie, słabego przemoc psychiczna, fizyczna. Zniesie ją, przyjmie z pokorą. To diabelska, teatralna sztuczka, która pozwala wypełznąć przewrotności natury ludzkiej. Zwielokrotnia personifikujące się zło ducha w obliczu zwodniczego piękna ciała. Ale spokojnie, to tylko symulacja. Gra komputerowa. Zabawa.

Akcja toczy się w jednym, wielofunkcyjnym pomieszczeniu przez co staje się klaustrofobiczna. Dosadniej uzmysławia sytuacje zawieszenia, uwięzienia, klinczu. Buduje atmosferę psychologicznie duszną, patologiczną i dopóki Płatonow-mądry, inteligentny, charyzmatyczny- panował nad tym, świat się nie wali mu na głowę. Teraz, gdy-pije, wycofuje się, poddaje depresji - to inni przejmują inicjatywę i wygrywają. Stają się roszczeniowi, korzystają z sytuacji, by życie ułożyć sobie po swojemu. Obserwujemy, że mimo wysiłków otoczenia, Płatonow nie wykonuje żadnego ruchu. Na naszych oczach zastyga, martwieje, umiera. Nawet samobójstwo żony, matki jego dziecka, jego niańki i opiekunki, kobiety prostej i łagodnej, którą przecież świadomie wybrał sobie na żonę, nie wywołuje właściwej, normalnej, ludzkiej reakcji. Pozostaje w pokoju. Na łóżku. Pije. Nie ma siły.

Aktorzy do kolejnych scen przegrupowują się na naszych oczach, sami przechodzą do nowych ustawień, konfiguracji, jakby pracowali na planie filmowym, przygotowywali się do kolejnych ujęć. Nie ma płynności, wyraźnie zaznaczana jest teatralność, podkreślana umowność. Postaci wykonują gesty ostentacyjne, powtarzane. Gdy są bezsilni, rezygnują, poddają się, kładą się na łóżku, na wersalce. Leżą, śpią, chrapią. Płatonow/kobieta zastrzelony/a pistoletem zabawką przez Sonię/mężczyznę kładzie się na wznak na łóżku. To absurdalny/ironiczny/śmieszny/ponury koniec. Upadek błyskotliwej inteligencji, która mogłaby świat zmienić. Już nic nie musi: naprawdę kochać, wyjechać z kochającą go kobietą, zdecydować, że zostaje z żoną i dzieckiem, itd. Bo widzimy go wcześniej, jak wygasza się, wyłącza z życia. Redukuje. Usprawiedliwia. Prowokuje. Wymiguje się, rezygnuje. Innymi zarządza, moderuje. I tylko wtedy, gdy nie ma innego wyjścia, opuszcza scenę. Wszyscy, którzy znajdują się w obrębie pokoju, są pasywni, jakby byli uwięzieni w klatce. Język ciała potęguje informacje werbalne. Przygotowuje do ostatecznego rozwiązania.

Bogomołow zauważa a aktorzy świetnie pokazują kobiecość w mężczyznach, a męskość w kobietach, wynikającą z osobowości, cech charakteru lub ról przypisanych płci, z których nie mogą się wyzwolić. Mężczyźni grający kobiety mają ambicje zawodowe, spełniania się poza domem/Generałowa/, mają siłę podejmowania bardzo trudnych, odważnych, odpowiedzialnych decyzji życiowych, są w stanie zaryzykować i konsekwentnie, bez względu na skutki, działać/Sonia/, świadomie, odpowiedzialnie, konsekwentnie godzą się na swój los i zajmują dzieckiem, domem i kochanym mężem/Sasza/,co przynależy światu męskiemu. Kobiety grające mężczyzn dają swoim bohaterom kruchość, miękkość, słabość, uległość, niezdecydowanie, wycofanie. Roszada wiekowa/młodzi starych, starzy młodych/ podbija to jeszcze mocniej. Jakby Czechow podkreślał, że winą złej kondycji świata / zbliżający się upadek starego świata/ i szalejącej dekadencji jest uwięzienie prawdziwej natury człowieka; pierwiastek kobiecy w mężczyźnie, który jednak go osłabia jako tego, który ma zmieniać, rewolucjonizować świat, walczyć, bronić i niemożność realizowania swoich potrzeb, ambicji, aspiracji przez kobiety, bo nie pozwalają na to normy społeczne, przypisana rola, pozycja, płeć.

PŁATONOW w reżyserii Konstantina Bogomołowa Starego Teatru w Krakowie swoją inscenizacją odświeża Czechowa, wywraca, pokazuje go od podszewki. Proponuje kontrowersyjne ale jednak prawdziwe, wiarygodne podejście do klasyki wszech czasów. Fantastyczny stary tekst naturalnie, współcześnie brzmi nowym, żywym tłumaczeniem. Gra aktorska zaskakuje. Czechow w zupełnie nowej formie, ależ tak! Czemu nie! Dzięki zespołowi wspaniałych, profesjonalnych, perfekcyjnych aktorów Starego Teatru stare może być nadal świeże i inspirujące, mocniejsze niż kiedykolwiek było. Płatonow Anny Radwan-Gancarczyk jest wyśmienity. Genialny. To piękna, apetyczna magdalenka zatruta dekadencją, rezygnacją z życia. Przyciąga uwagę, uwodzi smakiem obietnicy, rozbudza nadzieje, pożądanie, apetyt na miłość i skutecznie zabija. A przy tym depresyjny, wypalony narcyz w kobiecym ciele w końcówce wyczerpania. Mądrotą głupi, inteligentnie otępiały. Wyzwala u innych miłość, pożądanie nie kocha nikogo prawdziwie, mocno. Wszystko, czego dotknie, niszczy.

Pojawiający się od czasu do czasu statek kosmiczny na niebie gwieździstym nad świecącym, trójwymiarowym ekranem sceny wyjaśnia wszytko. To kosmici są winni wszelkim teatralnym kontrowersjom. Tym przewrotnym, zaskakującym, dziwnym, nieoczywistym zmianom, zjawiskom/np. gadający kosz na śmieci przekazuje list od Soni, szpiczaste, długie uszy elfa Wiengierowicza/. Tego, co słyszymy i widzimy. Bawią się grając w grę komputerową, która przypomina znaną nam sztukę Czechowa. Lub wizytując ziemię tak właśnie postrzegają po swojemu dzisiejszy świat według PŁATONOWA. Oni i my mamy mnóstwo zabawy. Eksperymentu w teatrze. Nauki przez śmiech. Nie wiem tylko, czy to jest jeszcze PŁATONOW Czechowa czy już Bogomołowa. Na pewno bardzo dobry to teatr i już!!

Kochani oponenci takiej odjazdowej inscenizacji, nie martwcie się, że wybitni, fantastyczni aktorzy muszą, jak się wydaje, grać wbrew swoim umiejętnościom, talentom, warunkom! To własnie dzięki temu warsztatowi aktorskiemu, ich poczuciu humoru, odwadze ta interpretacja PŁATONOWA Czechowa wypada tak energetycznie, lekko, ciekawie. Jest inna. Śmieszna i prawdziwa. I STARY TEATR nie jest na pewno teatrem amatorskim, szkolnym, studenckim! O, nie! Skąd takie skojarzenie, wrażenie, myśl taka? Nie martwcie się też, że zagraniczni reżyserzy tak licznie inscenizują klasykę w Polsce! To nie ich wina. A wręcz przeciwnie. Dzięki temu teatr jest ciekawszy, bogatszy, różnorodny. A wraz z nim i my, widzowie. Wszyscy na tym zyskamy. O tym właśnie ten spektakl jest; o otwieraniu się na nowe, wyzwalaniu ze starych przyzwyczajeń, kanonów. Czasem trzeba wyskoczyć z kolein interpretacyjnych, estetycznych, w których od zawsze tkwimy, stanąć obok, nabrać dystansu. I spróbować bawić się, bawić się sztuką. Teatr to umożliwia. Teatr taką wolność nam daje. Powodzenia:)
 
PŁATONOW Antoni Czechow

reżyseria i opracowanie muzyczne: Konstantin Bogomołow
przekład i dramaturgia: Agnieszka Lubomira Piotrowska
scenografia i kostiumy: Larisa Łomakina

obsada: Anna Dymna, Małgorzata Gałkowska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Ewa Kaim, Ewa Kolasińska, Jaśmina Polak, Anna Radwan-Gancarczyk, Bartosz Bielenia, Zbigniew W. Kaleta, Adam Nawojczyk

premiera; 19.12.2015

Fot: materiały Starego Teatru w Krakowie

1 komentarz: