Z takim teatrem każdemu po drodze. Uzmysławia, co znaczy i sobą niesie doskonały tekst dramatyczny, jak ważny jest warsztat aktorski i talent artysty, siła interpretacji. Wolność i bezkompromisowość w okowach motywacji, skutków i przyczyny. Jej pojemność, uniwersalność. Kompozycyjne piękno. Spotkanie komunikatywności sztuki z jej tajemniczością współczesnego przesłania.
Zjawiskowa jest w tym wypadku kreacja aktorska Danuty Stenki. I równie ważna koncepcja reżyserska Izabelli Cywińskiej. Jedno uzupełnia drugie, wzmacnia siłę i wagę wypowiedzi scenicznej. Decyduje o całokształcie artystycznym, który przekłada się jasnym komunikatem na rzeczywistość nas współczesnych, wieczne tu i teraz. Bo w istocie dotyczy bezpośrednio relacji pomiędzy różnymi światami dwojga ludzi: kobiety i mężczyzny, męża i żony, matki i ojca, pana i władcy i jego własnością. I warto przejrzeć się samemu w cudzie, na który czekają oboje, w który wierzą, by związek był możliwy, prawdziwy, spełniony. Tajemnicą pozostaje, jak to się dzieje, że jednym cuda się zdarzają, drugim nie.
Wszystko konfrontowane jest parami. Dwie kobiety/jedna już wdowa, pracuje i nie ma dzieci, druga nie pracuje i ma dzieci/, dwóch mężczyzn kochających tę samą kobietę/mąż i cichy, wierny wielbiciel/, dwoje amoralnych, występnych bohaterów/mężczyzna i kobieta/, dwie pary/ jedna się po 20 latach łączy =cud dokonany, a druga rozpada=cudu nie ma, mąż zaczyna wierzyć, że się dokona, żona już nie/. Symetria, równowaga, różnorodność. Przepływ energii pomiędzy bohaterami. Miłość roztrwoniona, pozór uczucia głębokiego, dojrzałego Nory i Torwalda, miłość mająca szansę się spełnić, akceptujących się wzajemnie partnerów Krystyny i Krogstada. Wszyscy przechodzą próbę dojrzałości i prawdy o sobie samych i o sobie nawzajem. I choć następują rozstrzygnięcia decydujące, to jednak nie ostateczne.
Kobieta i mężczyzna nie są sobie równi. W "Notatkach do tragedii współczesnej" Ibsen napisał: "Istnieją dwa rodzaje praw duchowych i dwa rodzaje sumień - dla mężczyzn i dla kobiet. Przedstawiciele obydwu płci nie rozumieją się nawzajem, ale w praktycznych sprawach życiowych kobiety osądzane są według prawa męskiego, tak jakby nie były kobietami, lecz mężczyznami. W rezultacie żona będąca postacią w sztuce nie ma pojęcia co jest dobre, a co złe; jest zupełnie zdezorientowana przez naturalne uczucia z jednej oraz uznanie władzy z drugiej strony."
Nora ratuje życie mężowi, w dobrej wierze, pod wpływem impulsu prawdziwej miłości, pożyczając pieniądze od Krogstada. Nie wie o jego niemoralnej przeszłości. Ryzykuje bardzo, bo czyn swój ukrywa przed mężem i nie wie tak naprawdę z kim wiąże ją pożyczka pod weksel, na którym w dodatku widnieje podrobiony przez nią podpis już nieżyjącego ojca/data trzy dni po jego śmierci/. Mężczyźni nigdy nie zgodziliby się, by kobieta, i to w tak podejrzany sposób, zdobywała pieniądze, które ich będą ratować. Dumni i honorowi, godni szacunku, moralnie czyści. Mąż ocenił czyn Nory jako niemoralny, lekkomyślny, godny potępienia. A to był dowód miłości. Odruch czystego serca, silnego uczucia mającego nadzieję, że mąż przyjmie ten dar i będzie wdzięczny. Tak się jednak nie dzieje. Torwald zamroczony lękiem o konsekwencje, niesubordynacją żony, potępia ją i chce ukarać odebraniem dzieci. Reaguje jak rasowy prawnik, obywatel, chrześcijanin, ojciec dbający o moralność, dobro rodziny i społeczności ale nie jak kochający, jak to wcześniej deklarował, mąż, kochanek. Nie widzi i nie docenia czystej intencji, mocnego uczucia, wielkiego ryzyka jakie podjęła żona. Liczy się tylko wizerunek zewnętrzny jego i rodziny. Nora już wie, że jej czyn, jak papierek lakmusowy, bezwzględnie ujawnił jej położenie, pozycję a przede wszystkim brak wzajemności i równości, brak miłości męża. To było tylko pożądanie, traktowanie jej jak męską wyłączną własność. Podwójną, co deklaruje mąż w momencie, gdy Krogstad zwrócił papiery i uznał całą sprawę za zakończoną. Torwald ogołocony, bezradny, bezsilny-dosłownie i w przenośni- pozostał w łóżku sam opuszczony przez Norę. Chyba zrozumiał swoje położenie, bo teraz on deklaruje, że czekana na cud. Ona już nie.
Piękna jest metamorfoza Nory Danuty Stenki. Od naiwnej na pozór, na pewno zakochanej w mężu pięknej trzpiotki, kusicielki, uwodzicielki po mądrą, rozsądną, konsekwentną, świadomą siebie w męskim świecie kobietę, która dopiero teraz musi poznać prawdę o sobie jako matce, żonie, człowieku. Dotąd ufna i wierna mężowi, oddana i podporządkowana, wychowana według szablonu wzorowej, szczęśliwej matki i żony, bawiła się w domu lalek, sama traktowana jak lalka. Ale zaszła zmiana i Nora nie boi się stawić jej czoła. Zachowuje się jak mężczyzna. Takiego wyboru dokonała. Taką postawę przyjęła. To jej decyzji teraz mąż musi się podporządkować skompromitowany, ośmieszony w jej oczach, co wydaje się ważniejsze niż to, co świat na to by powiedział. Nora wchodziła wcześniej w rolę, jaką od niej oczekiwano świadomie, z oddaniem wierząc, że jej miłość równa jest miłości, jaką darzy ją mąż. Miała prawo tak sądzić po tym, jak ją traktował. Cieszyła się, że może dla niego zaryzykować swoją pozycję pożyczając bez jego wiedzy i zgody pieniądze, bo jego życie ważniejsze jest od norm społecznych. Liczyła na cud myśląc, że on to doceni, zrozumie i jeśli zajdzie konieczność wybaczy. Będzie jej wdzięczny. Cokolwiek się stanie, uratuje ją, jak ona go uratowała. Oczekiwanie, że miłość wszystko co nienormatywne unieważni, uskrzydlała ja i cieszyła. Tymczasem mężczyzna jej życia zawiódł. Rozczarował ją okrutnie. Boleśnie. Ale to jej nie złamało a jeszcze bardziej wzmocniło potrzebę szukania swojej tożsamości i zrozumienia tego, co się stało. I dlaczego. Mąż zdradził ją. Ale nie z inną kobietą a ze światem, własnym o nim wyobrażeniu i wiedzy, na którego ocenie, opinii bardziej mu zależało niż na uczuciu żony. W jego mniemaniu żona kłamała, ukrywała prawdę przed nim, nie była posłuszna zasadom, które ustalił i to było dla niego najważniejsze.
Izabella Cywińska pozwoliła się odkryć tej stronie dramatu, która najistotniej dotyka najgłębszej struny relacji międzyludzkiej. Sprawdza prawdomówność uczuć. Ich moc, która przejawia się w działaniu. I bezkompromisowo stawia diagnozę, wyciąga wnioski i powoduje konsekwencje. Bez znieczulenia. Bez retuszu. Przymykania oka. I to jest największa wartość tej inscenizacji. Piękna i prawdziwa.
Taki teatr uzależnia. Powoduje, że raz obejrzany wyzwala potrzebę ciągłego poszukiwania kontynuacji, powtórek. Przywołuje pragnienie z nim obcowania. Przywiązuje do sztuki.
Szukajmy więc, nie odpuszczajmy, nie zrażajmy się inscenizacjami, które nas zawodzą, rozczarowują. Szukajmy dalej! Uporczywie, bez końca. Cuda się zdarzają. Zdarzają. Powodzenia!:)
Autor: Henryk Ibsen
Reżyseria: Izabella Cywińska
Przekład: Jacek Frühling,
scenografia: Teresa Gruber
kostiumy: Irena Biegańska
muzyka: Jerzy Satanowski
zdjęcia: Zbigniew Wichłacz
występują: Danuta Stenka (Nora), Janusz R. Nowicki (Torwald Helmer), Teresa Budzisz-Krzyżanowska (Krystyna Linde), Janusz Michałowski (Doktor Rank), Henryk Bista (Krogstad), Anna Wróblówna (Helena)
PREMIERA 5.12.1994
foto:http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/23345525/nora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz