Uczestniczymy w projekcie, eksperymencie, który przekształcił się w ciekawy spektakl oparty na improwizacji, zaskoczeniu, wykorzystaniu medialnych, publicznych wizerunków znanych i lubianych, podziwianych aktorów. Przewrotne to zadanie warsztatowe, wymagające poczucia humoru, dystansu aktorów do siebie samych. Przeprowadzone w warunkach ekstremalnie minimalistycznych; brak scenografii, kostiumem jest prywatne ubranie występującej osoby.W końcu obserwujemy tylko próbę spektaklu w teatrze. A może tylko jej fazę wstępną. Istne pomieszanie z poplątaniem. Dramaturgiczny neologizm.
Konstrukcje portretów aktorów budowane są na informacjach pochodzących od nich samych-prawdziwych i ich wyobrażeń, co też inni mogą o nich myśleć, wiedzieć, sądzić. Są ich własnymi wariacjami na swój temat/osoby, pracy, kariery a nawet rodziny/. Wynikają też z doświadczeń kontaktów z fanami, pracy w zawodzie. Jeśli dorzucimy jeszcze stereotypowe portrety psychologiczne młodych wolontariuszy, to i tak wytłumaczyć trudno ten sceniczny galimatias. Otrzymujemy kłębowisko informacji -prawdziwych i wydumanych, prywatnych i medialnych- w zakresie i granicach określonych przez artystów. Co jest impulsem dla improwizacji, kreacji. Zabawy na sto dwa!!!
Zaczyna się od rozgrzewki, ćwiczeń fizycznych. Każdy ma własny sposób rozluźniania, panowania nad stresem. Lub wydaje mu się, że tak a nie inaczej to powinno wyglądać. Później osoby przedstawiają się, rozwija się opowieść o ich splątanej, stwarzanej na bieżąco tożsamości złożonej z wielu narracji. Znani aktorzy grają swoich scenicznych zmienników, wolontariuszy, zastępujących ich samych. Adam Woronowicz jest młodą Kasią, która ma zastępować Woronowicza na próbie jakiegoś spektaklu, bo w danym momencie woli robić co innego. I tak dalej. Rafał Maćkowiak jest Moniką, Maria Maj Jankiem, Ewelina Pankowska to Ewelina przede wszystkim pragnąca nie grać a po prostu być Magdaleną Cielecką. Wszyscy podejmują wyzwanie. Brną dalej i głębiej. I tylko Ewelina płacze. Ale czy na pewno? Przecież jesteśmy w teatrze, wchodzimy w zaproponowaną konwencję sceniczną, reżyserską. Zarówno aktorzy, jak i widzowie. I choć na scenie nic się nie dzieje poza samą narracją słowną, coraz bardziej komplikowaną, złożoną, rozwijaną, ważny jest proces budowania roli. Warstwa po warstwie. Z prawdy i fikcji. Plotek, obiegowych opinii, ambicji, wyobrażeń, pragnień i marzeń. Zarówno młodych ludzi, jak i aktorów. Co jest prawdą, co fikcją i w jakiej mierze, proporcjach, trudno dociec. Nie sposób oddzielić ziarna od plew. I nie o to tu chodzi. Zabawne jest uruchamianie informacji, obserwowanie, co się z nią dzieje. Jak funkcjonuje, jaki ma wpływ.
Otrzymujemy patchwork teatralny szyty na naszych oczach. Cieszy nas ten proces wspólnego, otwartego wyboru, składania, łączenia poszczególnych elementów dzieła każdego z aktorów, który ostatecznie tworzy całość. Dowcipną, lekką i przyjemną. Fascynuje nas to zbliżanie się do prawdy i oddalanie od kłamstwa. Ścieranie się różnych osobowości, charakterystyk w jednej osobie. Falowanie nastroju. Napięcie pomiędzy osobami stwarzanymi na scenie. Akceptowanie umowności sztuki teatralnej. Wybranej metody. Jej prostoty. Świeżości. Jakbyśmy się razem uczyli. Razem decydowali, wyrażali zgodę na wybór artysty, kształt roli. Podglądamy proces twórczy. Mamy wrażenie, że w jakiś przewrotny, podskórny sposób go kształtujemy. No cóż, bierzemy udział w eksperymencie. I podoba nam się to, co na scenie powstaje. Jeśli płaczemy, to tylko i wyłącznie ze śmiechu. Choć nie wiadomo, czy to płacz prawdziwy. I śmiech. Jesteśmy w teatrze, jesteśmy częścią eksperymentu. I tak jak reżyserkę zaczęło interesować, co wydarzyło się na marginesie jej właściwej pracy w TR Warszawa i w związku z tym powstał ten spektakl, tak i my spróbujmy zapamiętać, co z nami się wydarza na marginesie naszego kontaktu ze sztuką i wyciągnijmy z tego wnioski. Nigdy nie wiadomo, jak i czy w ogóle zadziała teatr. Co poruszy, uzmysłowi, zmieni. A może tylko nas zabawi. Nauczy zdystansować się do siebie samego i naszego wizerunku w oczach innych ludzi. Nie przywiązywać do niego zbytniej wagi. Bo nie jest z prawdy, tylko prawdy lub też tylko z gówno prawdy o nas utkany. Zawsze to będzie jakiś galimatias portretowy. Projekcja i fakty.
Róbmy swoje.
EWELINA PŁACZE
reżyseria: Anna Karasińska
scenariusz: Anna Karasińska
choreografia: Marta Ziółek
współpraca dramaturgiczna: Magdalena Rydzewska
asystentka produkcji: Katarzyna Szumlas
Obsada:
Rafał Maćkowiak
Maria Maj
Ewelina Pankowska
Adam Woronowicz
premiera: 07-06-2015
scenariusz: Anna Karasińska
choreografia: Marta Ziółek
współpraca dramaturgiczna: Magdalena Rydzewska
asystentka produkcji: Katarzyna Szumlas
Obsada:
Rafał Maćkowiak
Maria Maj
Ewelina Pankowska
Adam Woronowicz
premiera: 07-06-2015
fot. źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Szkoda pieniędzy i czasu na takie dno. Przez godzinę nuda i nic więcej. Nic gorszego w życiu nie widziałem. To nie gra aktorska tylko jakiś monolog,trochę krzyku i wygibasy nie wiadomo po co?
OdpowiedzUsuńTo była kompletna ŻENADA!!! Gdyby można było to wystąpiłbym o zwrot kasy, bo nie dał bym nawet złotówki na to dziadostwo.
Tak bywa, gdy oczekiwania, przyzwyczajenia, gusta rozjeżdżają się ze sceniczną rzeczywistością. Ten spektakl to szczególna, nowatorska, eksperymentująca estetyka. Żart, zabawa, zaskoczenie. Coś nowego w teatrze, forma, która się sprawdza.
Usuń