środa, 2 kwietnia 2014

Ale kino!!! 34 WARSZAWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE EX ANTE



Już za chwilę, bo 4-go kwietnia rozpoczną się Warszawskie Spotkania Teatralne/link do programu niżej/. Mogłoby się wydawać, że to świetna wiadomość, święto dla teatromanów, głównie warszawskiej publiczności, która będzie mogła obejrzeć spektakle z całej Polski. To gratka dla tych, którzy chcieliby zobaczyć przedstawienia dla nich ważne, a nie mieli do tej pory okazji, środków, czasu, by do nich dotrzeć. Jeśli udało się kupić bilety. Wszystkie spektakle wchodzące w skład WST powstały w 2013 roku i jeszcze nigdy nie były pokazywane warszawskiej publiczności. To anachroniczny wymóg formalny.

Przypominam

Kuratorami poprzednich 33. WST byli Jacek Rakowiecki i Marek Waszkiel (przedstawienia dla dzieci). Widzowie mogli zobaczyć 14 spektakli dla dorosłych i 5 spektakli dla dzieci. Liczba widzów na spektaklach 33 Warszawskich Spotkań Teatralnych przekroczyła 10 tysięcy - to najwyższa frekwencja od czasu wznowienia festiwalu w 2008 roku. Dowiadujemy się, że w gruncie rzeczy najważniejsze jest, by ludzie przyszli do teatru, by impreza się opłacała. Zwróciła. I nie chodzi o artystyczny sukces wypracowany dla publiczności ale ten osiągnięty przez organizatorów. Brak w informacjach, ilu widzów wyszło ze spektakli, ilu się wkurzyło, złorzeczyło a na ilu widownia obsadzona była w jednej trzeciej. A z roku na rok pod względem finansowania WST jest gorzej. W tym roku budżet na WST będzie o 25% mniejszy od zeszłorocznego (Ministerstwo Kultury wesprze organizatorów sumą 250 tysięcy, a w 2013 roku było to 500 tysięcy, miasto dało na festiwal 1,15 mln zł). I będzie mniej spektakli.Jeżeli głównym kryterium oceny WST i działalności teatrów uczyni się tylko frekwencję i wpływy finansowe,  a nie względy artystyczne, estetyczne, poznawcze, integracyjne, to WST nie będzie świętem tylko kolejnym terminem nadrobienia nieobejrzanych spektakli teatralnych.
To smutne, smutne, smutne.

WST 2014

Wyboru spektakli dla dorosłych podjął się Zdzisław Pietrasik, krytyk filmowy i teatralny, dziennikarz, publicysta, szef działu kulturalnego tygodnika "Polityka", współtwórca "Paszportów Polityki" - jednej z najważniejszych nagród kulturalnych w Polsce. Przedstawienia dla dzieci wybrał Marek Waszkiel,  pedagog, historyk teatru lalek, autor i doradca do spraw lalkarskich na świecie, w latach 2005 - 2012 dyrektor naczelny i artystyczny Białostockiego Teatru Lalek,ubiegłoroczny kurator małych Warszawskich Spotkań Teatralnych. A więc co do pryncypiów wyboru kuratorów nic się nie zmieniło. Mimo krytyki zeszłorocznych decyzji i sugestii zmian. Organizatorzy WST krytyki się nie boją. Rad nie słuchają. Idą w zaparte.

Jest mi wszystko jedno, czy filmowiec z roku na rok arbitralnie decyduje o kształcie WST, czy dramatopisarz, wybitnie zdolny krytyk teatralny, kieruje pakietem teatrów stołecznych i jest organizatorem WST, czy i jaki wpływ miał dyrektor Biura Kultury stolicy z ministerstwem na program WST, ale czy z tego tygla zarządczego, organizacyjnego wynika coś wyjątkowego, szczególnego dla teatru, Warszawy i przede wszystkim ludzi, zarówno bezpośrednio z teatrem związanych, jak i wiernej czy potencjalnej publiczności? Dostajemy minimum w maksimum lukrowanym opakowaniu pijaru. Znieczulani retoryką księgowego a nie kreatorów życia kulturalnego musimy się podporządkować i cieszyć. Musimy się przystosować.

 WST nihil novi

Odnoszę wrażenie, może się mylę, że formuła WST się wyczerpała. Brak pomysłu, koncepcji na całość Spotkań. Ograniczenie się do prezentacji spektakli i rozmów publiczności z twórcami, artystami, imprezy to za mało. Zwłaszcza, że główny selekcjoner deklaruje, że nie wybrał dla nas dzieł wybitnych, bo nie zna definicji wybitności w teatrze a sam jej zdefiniować nie chce, nie umie, nie potrafi. Wybrał dla nas nie to, co szczególne, wyjątkowe, ważne pod względem artystycznym, estetycznym czy choćby formalnym, tematycznym, współczesnym tylko, co jego zdaniem, jest zaledwie ciekawe i co mógłby, a wiemy, że może , polecić innym widzom / Zdzisław Pietrasik: "Uznałem, że nie będę dokonywał wyboru sztuk pod względem kryterium "wybitności", ponieważ musiałbym mieć pewność co to jest teatr wybitny () Oglądając te spektakle czułem się jednym z widzów, który idzie do teatru i szuka tego, co najciekawsze i co można polecić"/. Brzmi to asekurancko, zachowawczo, banalnie. I nie o same wybrane przedstawienia mi chodzi, ale o to, w jaki sposób się o programie WST decyduje, mówi. Unieważnia się je, pomniejsza, bagatelizuje. Argumentacja, że selekcjonerem jest filmowiec, bo  jak mówi: "Te dwie sztuki/znaczy:teatr i film/ się przenikają. Proszę zobaczyć, ile w teatrach polskich adaptacji filmów. Można też szukać analogii w estetyce" jest naciągana. Proszę zobaczyć, ile w teatrach w Polsce jest też adaptacji książek, ja mówię. Równie dobrze selekcjonerem mógłby to być krytyk literacki interesujący się, wypowiadający się i piszący o teatrze. Ale też czemu nie, jeśli tchnąłby nowego ducha w WST, w tych, którzy jeszcze w teatrze nie byli, a być powinni. Który potrafiłby rozbudzać zainteresowanie WST, nadać im rangę, na jaką zasługują. Który wykorzystałby WST do przyciągania do sztuki teatru. 
Na szczęście jest nadal obecne WST dla dzieci. Wychowują, edukują i oswajają młodych widzów z teatrem. To cieszy. I daje nadzieję.

Quo vadis WST

Warszawskie Spotkania Teatralne stają się uzupełnieniem Polska w IMCE.Niecodzienny Festiwal Teatralny. Tylko. Tylko. Tylko. Może lepiej byłoby przekazać środki finansowe z WST do IMKI, tak by zasilić finansowo jej inicjatywę spotkań teatralnych w dodatku korzystniej dla widza rozłożoną w czasie. Jeśli się nie ma czegoś wyjątkowego, wybitnego do zaoferowania. Jeśli nie ma pomysłu na WST. 

Bo jeśli mamy mieć do czynienia na WST ze spektaklami nie wiadomo dlaczego wybranymi, bez sensownych, mocnych kryteriów, argumentów , to po co na przykład wozić ludzi z Warszawy do Łodzi, by zobaczyli "Podróż zimową"wg Jelinek . Może pojadą do Bydgoszczy sami? A może nie należy tej sztuki polecać, bo raczej nieprzyjemna jest, trudna, zaporowo postdramatyczna, tylko dla wyznawców?  

Organizatorem 34. WST i małych WST są Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy, Miasto Stołeczne Warszawa oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Tylu prominentnych organizatorów o wystarczającym potencjale finansowono- organizacyjnym, zdawałoby się merytorycznym , a nie są w stanie przywrócić wyjątkowości WST, ich roli informacyjnej, kulturotwórczej, integracyjnej. Nie ma atmosfery, nie ma napięcia, nie ma po prostu ducha. Pozostaje materia twardej rzeczywistości, sprowadzającej się do stwierdzenia, że dobrze jest jak jest, że lepiej być nie może/ brak kasy, brak spektakli na poziomie wybitnym, a może publiczność nie przyjdzie, a właściwie to nigdy nie zadowoli się wszystkich/, że lepiej to na pewno nie będzie. Argument, że WST jest dla warszawskiej publiczności jest śmieszny, bo ilość wszystkiego jest wybitnie ograniczona.

Jeżeli na wejściu ukręca się łeb kreacji, zarówno w dziedzinie koncepcji, organizacji, to nie ma się co dziwić, ze oferta jest taka jaka jest. Mamy się cieszyć, że w ogóle jest. Musimy.

Nie szukam dziury w całym, bo ona już jest. Koncepcyjna, programowa, ideowa.Chyba, że chodzi o reklamę Warszawy, Teatru Dramatycznego m.st Warszawy i promocję jego przedstawień. I przyciągnięcie widzów do tego teatralnego monstrum.Widz przychodzi na spektakle WST to i zacznie przychodzić na bieżący repertuar Teatru Dramatycznego bez imienia. Takie WST to pieniądze i towarzysząca reklama. Normalka. W zeszłym roku teatr: Studio, Polski, Powszechny gościły WST. I to jest dobry pomysł, bo widz ma szansę poczuć, że to Warszawskie a nie Dramatycznego Spotkania Teatralne. Oczywiście, czepiam się. Wiem, wiem: organizacja, koszty, komunikacja, czas. Ale coś było dobrego w tej pielgrzymce teatralnej po Warszawie. Coś wyjątkowego.

A jednak, mimo wszystko 

Radosnych, udanych WST wszystkim zainteresowanym życzę. Cieszmy się tym, co jest. Chodźmy do teatru.Spotkajmy się na WST. Jedźmy koniecznie do Łodzi, też na WST! A jeśli nie na WST, to w innym terminie na Jelinek Kleczewskiej, na przedstawienie boleśnie współczesne. Teatr jest w nas. Potrzeba z nim obcowania. 

Najważniejszy jest TEATR, a my w nim. My w nim aktywnie obecni. Powodzenia.


PS. Może ktoś wie, ja nie wiem, dlaczego w programie nie ma nagrodzonego spektaklu z 2013 roku Pawła Passiniego "Morrison/Śmiercisyn", brak spektakli np :Agaty Dudy- Gracz/wiem, wiem Porcelankę wycofano, ale może na WST by jeszcze przyjechała/, Eweliny Marciniak. To tylko ad hoc moja lista nieobecności. Każdy ma pewnie swoją. Wiem oczywiście, że nie muszę tego wszystkiego wiedzieć. Nie muszę...Przecież, jak zechcę i bardzo się uprę, to zobaczę je w macierzystym teatrze. Jeśli zdążę. Jeśli mi ich nie zdejmą z afisza. Bo wtedy przepadły dla mnie na zawsze. Na zawsze.





http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/178595.html%0A-Warszawa. W kwietniu 34. WST

2 komentarze:

  1. Dzień dobry, też mam mieszane uczucia wobec 34. WST, ale popieram: idźmy, sprawdźmy...
    A "Morrison/Śmiercisyn" będzie 26 maja (o 17.00 i 20.00 w Dramatycznym na Dużej Scenie) w ramach Festiwalu Korczak. Ja mam już bilety! Miłego M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie i dziękuję za informację. Zawsze myślałam, że na WST przyjeżdżają spektakle jeśli nie najwybitniejsze, to jednak bardzo ważne. Nie muszą być doskonałe. Czekam więc nadal na Morrison/Śmiercisyn . Może się spotkamy. Do zobaczenia. W teatrze.

    OdpowiedzUsuń