Doprawdy ciekawe jest życie teatromana. Na interesujące spektakle zapraszają nie tylko, co byłoby zrozumiałe, teatry ale i medialne wypowiedzi artystów. Wywiady, felietony, luźne wypowiedzi ludzi świata teatru fantastycznie podkręcają atmosferę prowokacji, skłócania środowiska, jego krytykę. W dodatku, by nagłośnić i chwalić, przeforsować swoje. Tak, promują SWÓJ TEATR, SIEBIE atakując system, resztę świata.
Tak, świat jest teatrem.
Wiedzą o tym doskonale Jak Klata i Sebastian Majewski, o czym świadczy ich wypowiedź w Radiu Tok FM / "System jest chory. Za dużo teatrów, przerosty zatrudnienia" - Jan Klata o polskim teatrze"/. Wchodzą w wiele ról. Wypowiadają się nie tylko jako reżyser z dramaturgiem ale krytycy systemu teatralnego. Wypowiadają się nie tylko jako dyrektorzy Teatru Narodowego w Krakowie ale urzędnicy, prawie politycy, dyrektorzy wszystkich teatrów w Warszawie, w Polsce. Wydawać by się mogło, że ich intencje są czyste, służące dobru teatru w naszym kraju, gdyby nie forma oskarżeń, prób ingerencji, krytyki całego środowiska, poziom i kontekst argumentów dotyczących przestrzeni teatralnej. Cel wypowiedzi.
Gdyby nie reklama nowego przedstawienia Teatru Starego w zakończeniu relacji. W efekcie reklama siebie. To czarny pijar.
Tym samym Klata z Majewskim chcą reorganizować nie tylko swój teatr i proponują kontrowersyjną formę informowania o nowym spektaklu, repertuarze. Są kreatywni. Uderzając w środowisko aktorów, reżyserów, dyrektorów teatrów, widzów , zwracają uwagę najpierw na siebie a dopiero później na teatr, na premierę przedstawienia. Rzeczywiście Oni nie tylko tworzą swoją scenę krakowską, za którą są odpowiedzialni, ale też aspirują do roli rozgrywającego całą polską sceną teatralną. Ambitne skurczybyki. Rewolucjonizują marketing i reklamę w teatrze. Brawo, ekspansywni są i agresywni na rynku sztuki. Korporacja krakowska chce się tym samym wysforować na czoło. Mówią; Teraz ,kurde, MY. Nie teatr jest najważniejszy.
Panowie dyrektorzy z Teatru Starego dają jednoznacznie do zrozumienia, że to oni, Jan Wielki i Sebastian Wspaniały, doskonale reorganizują swój teatr, nie mają żadnych problemów z aktorami, produkcją i sferą finansową. Stawiają się w opozycji do tego , co dzieje się w innych teatrach, szczególnie w Warszawie. Tu, chcą nas obaj przekonać , że u nas w Krakowie, jest cacy, tam, u nich w Warszawie i reszcie Polski, jest Sodoma i Gomora. U nich w Warszawie system jest chory , u nas w Krakowie już uzdrowiony. My sobie dajemy radę, Warszawa nie daje. O słuszności ich racji mają utwierdzać nas przykłady funkcjonowania teatrów na zachodzie; w Niemczech, na West Endzie, w ogóle gdzieś tam w zupełnie indywidualnych, zupełnie inaczej historycznie ukształtowanych systemach. Przecież Janosebastian ma doświadczenie, rozeznanie , a ci inni, z Warszawy i reszty Polski- zakorzenieni, ukształtowani w przeszłości Polski- na pewno nie.
Wszystkim się dostało. Aktorom, dyrektorom, urzędnikom, ministrowi, widzom też. Przeczytajcie i przekonajcie się sami. Czy będzie riposta? Dyskusja, debata, cokolwiek?
I gdyby sam Klata nie powiedział jakiś niedaleki wcale czas temu, że ma w dupie, co inni myślą o tym, co ,jak, gdzie i z kim robi, nie dziwiłoby mnie , że jego interesuje, co , jak i z kim inni robią. Najwidoczniej punkt widzenia modyfikuje się wraz z punktem siedzenia. Punkt myślenia zależy od punktu interesu, który zabezpiecza skuteczna promocja i marketing swego tylko pola działania. Jak sprzedaje się panom z Krakowa sztuka uwodzenia władzy poprzez atakowanie środowiska, obrażanie aktorów, reżyserów, widzów? Pewnie to też ma pan Jan już teraz wespół zespół z panem Sebastianem w wiadomym poważaniu. Liczy się cel indywidualny dyrektorów. A cel uświęca środki. Metody określają formę. Co tam zresztą forma! Co tam treść!To przecież krwiste mięso argumentów rzucone wygłodniałej sensacji publice. Ale na pewno też młyn na wodę dla polityków, którym szeroko otwiera się takimi wypowiedziami drzwi do zaciskania pasa w kulturze. Do podcinania gardła sztuce. Dziwi mnie, że sami artyści wkładają nóż w ręce władzy, sami dobrowolnie, z widocznym interesem w tle, naciągają gilotynę , by stać w gotowości do cięć , eliminacji, czystek. Brawo Klata, brawo Majewski-klakierzy władzy! Daliście dowód, że jesteście już gotowi wziąć na klatę nie tylko jeden teatr, ale cały teatr w Polsce. Ambitne chłopaki! No i czekam z utęsknieniem na celebrytów w spektaklach Teatru Starego. Już są? Nie? Czego się nie robi dla ściągnięcia widza do teatru. Cyrograf z komercją, władzą można podpisać, jak się ma to i owo ówdzie, to nic to, nic to. Przecież tylko krowa nie zmienia poglądów, zdania. Panowie udowodnili już, że potrafią kreacyjnie przepoczwarzać się na naszych oczach w teatrze opinii publicznej. Z petenta w dysydenta. Teatr mają we krwi.
Zmiany w teatrze były zawsze, są i być muszą. To oczywiste, pewne, konieczne. Ale, na Boga! nie w stylu janosebastianowego pseudokrakowiaka!
Pozdrawiam wspaniały, cudowny, magiczny, kulturotwórczy KRAKÓW!
Warszawa jeszcze, jeszcze pamięta, że teatr jest najważniejszy.
To nie tylko system jest chory.To sposób w jaki się o tym nie mówi, nie dyskutuje , nie informuje, a majsterkuje, manipuluje i ugrywa własne interesy, jest chory.
Ufff, dzięki za ten post, to znaczy, że jeszcze nie cały świat zwariował :) Ciekawe, jakich widzów pozyska teraz Teatr Stary. Bo wielu stałych - właśnie stracił.
OdpowiedzUsuń