czwartek, 8 grudnia 2016

RAGAZZO DELL'EUROPA TR WARSZAWA


Cudowna sztuka, cudowni aktorzy. Tekst. Scenografia. Reżyseria. Całokształt. Ale przez swą niepokorność, zadziorność i humor. Dystans do siebie i roli. Galopujący tekst i sceny. Mordercze tempo. Dynamiczną akcję. Splątanie tego, co odkrywają kulisy i ukrywa scena. Jej wymogi, blaski i cienie, głęboki twórczy kryzys spowodowany brakiem haryzmy, czaru, natchnienia, pomysłu na rolę w ostrym zabarwieniu zwątpienia. Kwestia reprezentacji postaci, tego co jest i nie jest prywatne, czy wszystko jest na sprzedaż, co jest fikcją, rolą a co prawdziwym życiem w czasach kapitalistycznego neoliberalizmu, który zamiast oczekiwanego szczęścia funduje ubezwłasnowalniającą człowieka depresję.

To nie jest tylko sztuka o tym, jak wyglada proces kształtowania dzieła/filmu, spektaklu/ ale cały szalony galimatias związany z dyspozycją aktora, jego umiejętnościami radzenia sobie ze stresem, z kryzysem, z poprzednimi rolami, które w jakimś stopniu tworzą jego image, wpływają na kolejne role, życie osobiste i emocjonalne, psychiczne. A wszystko to jeszcze z dygresjami na temat klasy średniej, zagadnieniem heteroseksualności. Kształtowaniem wizerunku, tak, by świat artystę rozumiał i postrzegał, jak on chce i sobie wyobraża, życzy. Jak jest naprawdę? I co z tego wynika?

Widzowie podglądają, obserwują i ledwie nadążają ze zrozumieniem, co się dzieje. Czas szybko mija. Liczne odniesienia filmowe, konstrukty naukowe, problemy psychologiczne, zjawiska socjologiczne, więcej niż dwa plany akcji/scena, kulisy, ujęcia na ulicach Warszawy/, częste przebieranki, zmiany tempa, przeplatanie się różnych wątków, sceny filmowe i sceniczne i prywatne lub medialne wypowiedzi, komentarze, wywiady pokazują meandry i mielizny życia aktora i wpływ zawodu na jego psychikę w kontekście oczekiwań, ograniczeń, stresu. Przemieszanie co jest kreacją a co prawdą, iluzją a rzeczywistością komplikuje wszystko jeszcze bardziej, uatrakcyjnia przekaz.

Pozostaje obraz inteligentnej, kreatywnej gry, która nie boi się eksperymentu, szarżowania, prowokacji i obnażenia. Używa performansu, histerycznej formy wypowiedzi, stand upu, scenicznej opresji. Bezwstydnie krytyczna wobec samej siebie balansuje między komizmem i dramatyzmem. Śmiesznością i powagą. Drwiną i kompromitacją. Wymóg ciągłej kreacji wymaga wyrobienia w sobie umiejętności dystansowania się i traktowania pracy i siebie z poczuciem humoru. Konieczność dyspozycyjności i sprawności, poddawanie się nieustannemu osądowi funduje permanentny stres.

Widzowie podglądają skomplikowane życie sceniczne, życie pozasceniczne aktorów. Ale oni siebie nawzajem również. Wspomagają się, motywują, walczą. Dyskutują, improwizują, wybuchają złością, emocją, kłócą się, wywierają presję, zdają się na instynkt i doświadczenie, swoją wyobraźnię. Moc perswazji prawdy i kłamstwa, komplementu i drwiny. Siłę talentu i własnej osobowości. Opanowania, sprawczości warsztatu aktorskiego. Aby tylko osiąnąć cel; ukończyć dzieło/film, spektakl, reklamę, itd./.

Ale wątpliwości i pytania się piętrzą. Przeszkadzają stworzyć sobie siebie i świat na podobieństwo harmonii porządku i spokoju ducha. Przepracowani, w ciągłym pędzie zastanawiają się czy w ogóle mogą być w tym systemie paradoksalnie demokratycznego wyzysku, w równym stopniu generującym instytucjonalny zysk i indywidualną depresję, szczśliwi. Aktorzy nieustannie sprawdzają: kim są a kim nie, jak inni ich widzą, jaki to wszystko ma sens w tym bezsensie i ogólnym pomieszaniu wszystkiego ze wszystkim. Jak radzić sobie ze stresem, kryzysem twórczym, przemijaniem, depresją, himeryczną oceną opinii publicznej- fanowską, branżową, koleżeńską, krytyką. Ogólną oceną człowieka jako towaru na wolnym rynku, w klinczu podaży i popytu.

Otrzymujemy w efekcie dynamiczny miks teatralny o dużej sile ekspresji. Współczesny obraz człowieka, tu artysty, którego życie zawodowe wpływa na życie prywatne, wywołuje burzę emocjonalną, kryzysy wiary w siebie, nieustanne kwestionowanie doświadczenia i siły swego talentu. Ale człowwiek nie jest sam. Zespół go stymuluje, kontroluje, wspomaga na wszelkie możliwe sposoby. Wszak wszyscy są w podobnej sytuacji. Jadą na tym samym wózku koniunkturalnej popularności, niestabilnej oglądalności, kaprysów sławy. Ostatecznie decydujące znaczenie ma fakt, w jaki sposób można stłumić negatywne emocje, zneutralizować paraliżujący lęk, by przełamać ten negatywny impas, aby nie przerodził się w sromotną porażkę a doprowadził do spektakularnego sukcesu. Trzeba się pozbierać, ogarnąć. Warto podejmować ten wysiłek indywidualny i zbiorowy. Bo stawka jest większa niz życie. A każda zagrana rola winna pomagać w karierze. Dobrze jest gdy wzmacnia a nie osłabia pozycję aktora. Pokazuje jego możliwości i granice, które udaje się mu przekroczyć. Bo ważne jest, by się rozwijać, posunąć się w swoich wysiłkach do przodu. Zdobyć kolejne role, cele. Wyższe, wazniejsze, piękniejsze. Takie, które dają satysfakcję. Poczucie spełnienia.

Spektakl jest sukcesem. Równego, charakterystycznego aktorstwa całego zespołu. Odważnej, błyskotliwej reżyserii Rene Pollescha, która buduje pozytywne, mimo negatywnych treści, złożonej karkołomnie formy, pomysłowej scenografii, napięcie. I mimo upływu lat, premiera była w 2007 roku, powoduje, że nadal jest świeży, aktualny, iskrzący humorem, artystyczną kreacją, sceniczną energią. Pokazuje artystycznego świata, aktora walkę o przetrwanie. Pokazuje jak w tym wielopoziomowym labiryncie życia człowiek błądzi, upada, kluczy. Ale jeśli uporczywie szuka dróg wyjścia, ma wsparcie otoczenia, to jest szansa na osiągnięcie celu. Jest nadzieja, jest! Choćby na krótką chwilę szczęścia.



RAGAZZO DELL'EUROPA

http://trwarszawa.pl/spektakle/ragazzo-delleuropa/

zdjęcie:materiały TR Warszawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz