MELODRAMAT, spektakl Teatru Powszechnego w Warszawie, w reżyserii Anny Smolar dotyczy uwikłania w uzależnienie. To temat ciężkiego kalibru. Podstępny, wstydliwy, trudny. Wiąże się z niemożnością lub brakiem woli rezygnacji z tego, co sprawia przyjemność, co tłumi cierpienia, traumy, ból, zagłusza niemożność znalezienia alternatywnego rozwiązania problemów, które doskwierają, nie dają żyć, gwarantuje życie w permanentnym znieczuleniu za cenę ubezwłasnowolnienia. Bez kontroli, bez odpowiedzialności. Uzależnienie od używek, partnera, rodziny, pracodawcy, idei, seksu, internetu, sytuacji życiowej, mentalności, która człowieka definiuje i wyraża ale zniewala, ogranicza, usprawiedliwia. Wiąże się ze słabością lub wygodą. Jest stanem wypierania prawdy, rezygnacją ze zmierzenia się z nią lub reakcją na ponoszone klęski a więc aktem poddania się temu, co niszczy, jest toksyczne. Ogranicza jasną ocenę rzeczywistości, przenosi ciężar znoszenia nałogu, jego konsekwencji na innych, zaciera granicę między uzależnionym i współuzależnionym, tak naprawdę katem i ofiarą. Doskonale to widać w spektaklu gdy stosowany jest zabieg mieszania osób i ich imion, gdy trudno jest dociec, kto kim tak naprawdę jest w danej chwili. Nie jest to jasne w odbiorze ale bardzo celne i prawdziwe, bo podkreśla jak silne jest wkraczanie życia i osobowości destrukcyjnej w życie i osobowość tych, którzy muszą stawić jej czoła.
Annę Smolar i Natalię Fiedorczuk oraz aktorów tego spektaklu-autorów scenariusza- interesuje przede wszystkim bohater, który ma kontakt, jest związany z osobą uzależnioną. Ofiara uczuciowej, sytuacyjnej, rodzinnej, zawodowej relacji też w sposób szczególny jest uzależniona. Zdominowane przez nałóg partnera otoczenie cierpi, zazwyczaj nie wie co robić, jak się zachować, nie umie pomóc tym, którzy jego wsparcia potrzebują. Ich zaangażowanie dotyka, męczy, niszczy. Prześladuje i boli. Pokazuje, jak trudno uwolnić się od przywiązania, zależności, osaczenia. Jak czasem niemożliwe jest pozbycie się podstępnego usidlenia, ciążącego balastu, głębokiego cierpienia, bo jest narzucane zwyczajowo, sankcjonowane kulturowo, uzasadniane sytuacją finansową, życiową, środowiskową. Tolerowanie alkoholizmu, akceptowanie wielu okoliczności uzależniających, utrudniony dostęp lub brak profesjonalnej opieki nad współuzależnionymi powoduje pogłębianie się problemów tych, którzy nie są w stanie sami wyrwać się z toksycznych więzi, zatruwających ich życie sytuacji. Współuzależnienie jest głównym tematem spektaklu.
W centrum sceny dominuje głaz jak dziki intruz, ciało obce, atrakcyjna rzeźba ukształtowana przez samą naturę. Jak potężniejący kamień u szyi czy nogi z niewidzialną, zacieśniającą się pętlą. Wydaje się nie do usunięcia. Przyciąga uwagę swą nieregularną formą, zwalistą strukturą. Kontrastuje z otaczającymi go zwiewnymi, delikatnymi, równo udrapowanymi kotarami, ich miękkością, lekkością, łatwą możliwością zmiany. Jest kontrapunktem, który fascynuje i usprawiedliwia, że wobec jego status quo czujemy się zniewoleni, bezsilni, ulegli. Surowa scenografia Anny Met, fantastycznie dramatyzowana światłem Moniki Stolarskiej, tworzy nastrój dla rozwinięcia tematu zaczerpniętego z opowiadania Marka Hłaski PĘTLA , nakręconego filmu przez Jerzego Hasa o tym samym tytule z Gustawem Holoubkiem, którego bohater jest alkoholikiem, i Aleksandrą Śląską, kochającą go partnerką, która stara się go uratować. Doskonała choreografia Karoliny Kraczkowskiej, szczególnie taniec trzech par, wyrażający przymusowy, narzucony układ, którego elementy wykorzystywane są do podkreślenia stanu emocjonalnego poszczególnych bohaterów w dalszej narracji, jest bardzo interesujący. Fascynujący. Przypomina teatr tańca Piny Bausch. Nadaje wyjątkowy komentarz dramatyczny, jest celnym uczuciowym rozwinięciem sytuacji, w jakiej się znaleźli współuzależnieni. Bardzo dobry jest ten mocny pozawerbalny akcent. Robi ogromne wrażenie. Ciało często sygnalizuje relacje, kumuluje narastające napięcie, wyraża czego nie można powiedzieć, czego nie sposób wyznać. Dlatego jest tu tak ważny body language poddający się adekwatnej do jego stanu muzyce autorstwa Enchanted Hunters (Magdalena Gajdzica, Małgorzata Penkalla).
Pozwala zrozumieć to wciąganie innych w orbitę swojego uzależnienia, poznać proces przenoszenia na nich obowiązków, odpowiedzialności, wyzwalania w nich poczucia winy, poczuć obarczanie ich ciężarem swojego położenia, kłopotów, udręki. Pomieszanie, zamęt wywoływany przez osoby uzależnione rodzi dezorientację, która skutkuje uległością, poczuciem bezsilności u osób współuzależnionych, bo muszą się one dostosować do narzucanej im sytuacji, znosić stres, rozwiązywać problemy. Jedni i drudzy są w stanie choroby, którą trzeba leczyć.
Kolejne sceny prowadzą nas przez piekło współuzależnienia, przez heroiczne próby radzenia sobie z nim indywidualnie i zbiorowo. Przejmująco, z niezwykłą pasją, intuicją, biegłością warsztatową, skupieniem zagrane są przez Karolinę Adamczyk, Michała Czachora, Annę Ilczuk, Andrzeja Kłaka, Karolinę Kraczkowską (gościnnie), Juliana Świeżewskiego. Na przykład w scenie rozmowy telefonicznej dwóch mężczyzn, spotkania z rodzicami, dyskusji dyrektora teatru z aktorami po spektaklu, w zwierzeniu obcej osobie, kobieta kobiecie, o braku poczucia bezpieczeństwa, pewności siebie, o zatruwającym każdą chwilę paraliżującym, niemającym końca lęku.
Temat sztuki jest ważny, właściwie dotyczy każdego. Wystarczy zastanowić się, przyjrzeć relacjom ze światem, z ludźmi, którzy swoim nałogiem łączą innych ze sobą nie zawsze widoczną zależnością. Warto pomyśleć o uwikłaniu w układ, który podstępnie zniewala. I tak naprawdę często uniemożliwia pomoc uzależnionym. Bo nałóg potrafi wywierać presję, szantażować, niepostrzeżenie wpisuje się w genotyp bliskości, więzi, miłości, dobra, empatii. Pasożytuje, prześladuje, naznacza dożywotnio. Podstępnie pożera ofiarę i ofiarę ofiary od środka. Egoistycznie zatruwa. Jest ułomną miłością i śmiertelnym zagrożeniem. Melodramatem. Zaciskającą się na woli życia pętlą. Bo zawiera pierwiastek miłości do tego, co jest destrukcyjne, prowadzi do katastrofy, samounicestwienia. Uzależniony kocha ten smutek w sobie w sposób cierpiętniczny. Tragiczny. Dlatego tak trudno jest z nałogiem walczyć. A przecież bez tej miłości można żyć, choć udaje się nielicznym.
MELODRAMAT
reżyseria, scenariusz – Anna Smolar
wiersze – Natalia Fiedorczuk
monologi i dialogi – Karolina Adamczyk, Michał Czachor, Anna Ilczuk, Andrzej Kłak, Anna Smolar, Julian Świeżewski
scenografia i kostiumy – Anna Met
choreografia – Karolina Kraczkowska
muzyka – Enchanted Hunters (Magdalena Gajdzica, Małgorzata Penkalla)
światła – Monika Stolarska
asystentka reżyserki – Marta Szlasa-Rokicka
asystentka scenografki – Zofia Ratasiewicz
inspicjentka – Zofia Marciniak
obsada: Karolina Adamczyk, Michał Czachor, Anna Ilczuk, Andrzej Kłak, Karolina Kraczkowska (gościnnie), Julian Świeżewski
fot. Magda Hueckel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz