To Bóg, który jest światłem, miłością, poprzez swoją sprawczość odsłania, to co jesteśmy w stanie zobaczyć i pokochać. Tworzy stwórca świat, wydaje się, że z niebytu rodzi się sens, kształt i znaczenie. Stwórcą może być artysta, ten największy przenika istotę rzeczy i utrwala ją w swoich dziełach. Koduje sensy, emocje rozpoznawalne w każdej epoce. To niewątpliwie Michelangelo Caravaggio. Czerpie dla twórczości z rzeczywistości, która go otacza, której doświadcza. To, co skomponuje wyłania się z mroku średniowiecza, nie wstydzi się brudu, biedy, chaosu. Ma twarz, ciało, osobowość prostytutki, złodzieja, łotra, lowelasa, sprzedawcy cytryn. Ważna jest kompozycja, jej intensywność, energia, pasja. Duchowość. Człowieczeństwo. Reszta jest milczeniem. Piekłem. Tajemnicą.
Agata Duda-Gracz nie ożywia obrazów Caravaggia. Odwrotnie. Komponuje tętniące dynamiką, pulsujące akcją życie, przedstawia barwne postacie w ruchu, tańcu z całym bogactwem intensywnych barw, hałaśliwych dźwięków, by ustatecznić je na moment w scenicznych Caravaggia obrazach. Kontrastować, intensywność barw wzmaga emocjonalną siłę wyrazu. Mimika, ujęcia gestów, póz uruchamiają postaci. To co na płótnie jest przez malarza niemo wyrażone, u Dudy-Gracz melodyjnie krzyczy, przeraźliwie wyje, przejmująco jęczy. Dźwięczy. Mówi. Śpiewa. Tańczy. Gra. Ludzie cierpią, kochają. Naprawdę żyją i wiarygodnie umierają.
Uduchowienie u Caravaggia rodzi się z człowieczeństwa. Świętość ukazana jest przez to, co powszednie, pospolite, dosłowne. Rozpoznawalne z natury, doświadczenia, codziennego życia. Co jest bliskie ludziom. Nie jest więc wyidealizowane, udziwnione, obce. Jak mówi reżyserka:"upudrowane". Uczucia, refleksje, skojarzenia, które budzi ta sztuka jest widzom doskonale znane, dlatego tak łatwo mogą się im poddać, ulec. Bez trudu je rozumieją. Nie ma potrzeby dystansu, ukrywania tego co oczywiste. Artysta jest pryzmatem, bogiem. Zapala światło i temat sam w widzach odkrywa swe znaczenie.
Między nogami Leny Caravaggio zaznaje miłości. Lena zachodzi w ciążę, źle ją znosi i traci dziecko. Samotna, opuszczona przez malarza, bo ten ciągle pracuje, otoczona takimi jak ona prostytutkami, umiera w burdelu. Tak powstał obraz "Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny", tak Caravaggio przetworzył życie w sztukę. Brudne nogi, opuchnięta twarz, wzdęty od ciąży brzuch, ręka, która go podkreśla, przynależy do brzydkiej, martwej prostytutki Leny. To wizja śmierci Najświętszej Marii Panny. Patrząc na nią widz myśli, że to podły koniec w podłym miejscu. A jednak tytuł obrazu jednoznacznie czyni martwą kobietę świętą. Świętość ta dobrze jest mu znana, bo wyrasta z życia, z tego co ludzkie. Taka to siła geniuszu Caravaggia, która wyniosła człowieka tak wysoko, że nie sposób go skrzywdzić, napiętnować. W jego sztuce ci najmarniejszej kondycji są nietykalni, święci. Caravaggio odczytywał naukę Chrystusa dosłownie. Kierował uwagę na sobie podobnych. Na wszystko co niskie i podłe, ułomne i słabe. Prawda o tym zapisana była w twarzach, w ekspresji zniekształconych pracą, biedą ciałach. Nie miała się jak, gdzie ukryć: ani w bogatych strojach, wnętrzach ani w pięknych słowach, frazach. Lśniła na tle czerni, w kontraście z głębią niebytu.
Agata Duda-Gracz nie tylko opowiada o malarstwie Caravaggia, które kocha, podziwia, szanuje ale też o życiu, inspiracjach artysty z perspektywy jego twórczości/Botticelli, Bruegel, Dürer/. Malarz w oczekiwaniu na upragnione zamówienie od papieża/tu z pyskiem psa/, ciągle walczy, pracuje porównywany z Buonarottim, nieustannie musi wybierać między sztuką a życiem. Z tego napięcia rodzi się zapewne frustracja, która prowokuje malarza do morderczych czynów ale tego nie zobaczymy w spektaklu. Caravaggio był porywczy, miał gwałtowny charakter. Jednak przed kościołem/jakże zepsutym/ się kajał /w spektaklu skulony, na klęczkach/, bo tylko ten mecenas umożliwiał mu malowanie. On- bufon, morderca, największy artysta- wolał ciemność, był ciemnością, kryjącą szumowiny, bluźnierców, niegodziwców, pijaków, kłamców, lubieżników, zdrajców, tchórzy, bezwstydników, niegodziwców. W głębi serca pragnął sławy i bogactwa. Uznania, wyniesienia. A najbardziej Leny. Najczystszej, mimo nędzy, brudu, upadku, miłości.
Niezwykle bogaty malarsko, barwny, z asfaltową czernią w tle spektakl, rozsadzany dynamiką układów choreograficznych, precyzją kompozycji ruchu scenicznego, intensywnością wyrazistej mimiki, charakterystycznych póz, gestów i feerią dźwięków, muzyki kończy się Sądem Ostatecznym, podsumowaniem. Dla widza to dopiero początek na złapanie oddechu. Dla głębszej refleksji, szerszych przemyśleń. Dla przyjemności kontemplowania zjawiskowego piękna, mądrości, czaru tego tętniącego życiem obrazu natury ludzkiej, życia, twórczości, jej źródeł, inspiracji, kontekstów. Dla nadal tajemniczego artysty, MICHELANGELA CARAVAGGIA, którego ponadczasowe dzieło wydobyli z mroku blaskiem swojej maestrii Agata Duda-Gracz i artyści Kłajpedzkiego Teatru Dramatycznego.
Przy oglądaniu online wiele z tego barokowego spektaklu w przekazie medialnym umyka. Wiele się traci. Percepcja może uchwycić tylko namiastkę scenicznego bogactwa, teatralnej różnorodności. Pozostaje nadzieja, że jakimś cudem kiedyś uda się wkroczyć w środek tego wspaniałego misterium. Przeżyć je na żywo w teatrze. Ekran laptopa, ekran telewizyjny nie ma szans oddać skali życia, z jakiej się wyłoniły obrazy Caravaggia. Ale przecież teatr, scena również. W gruncie rzeczy może skala nie ma znaczenia. Ważne jest to, by pokazać cudowną przemianę profanum w sacrum. Uchwycić, jak zagęszcza się, sublimuje, kopiuje. Jak z ciemności rodzi się światło. Rodzi życie wieczne. Bóg człowiek. Sztuka.
muzyka: Łukasz Wójcik
OBSADA:
Liudas Vyšniauskas, Cezary Studniak / Darius Meškauskas, Maciej Maciejewski / Mikalojus Urbonas, Bartosz Roch Nowicki /Artūras Lepiochinas, Jonas Viršilas, Justina Vanžodytė, Kamilė Andriuškaitė, Eglė Jackaitė, Alina Mikitavičiūtė, Regina Šaltenytė, Samanta Pinaitytė, Sigutė Gaudušytė, Renata Idzelytė, Simona Šakinytė, Toma Gailiutė, Rimantas Pelakauskas, Donatas Švirėnas, Vaidas Jočys, Karolis Maiskis, Linas Lukošius.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz