P
Plakat spektaklu przedstawia rozsadzane ciał kobiece naturą. Piękno rozczłonkowuje piękno. Tworzy nową jakość. Nieznany, dziwny, niepokojący kształt. Określa moment przemiany. PRZEBUDZENIE.
Młode, piękne, zaangażowane kobiety, aktorki- każda inna, każda indywidualna- wynurzają się z ciemności, w szlafrokach siadając na wprost publiczności, patrzą jej prosto w oczy, tłumaczą a następnie przeprowadzają teatralny eksperyment,. Za zasłoną-parawanem wizualizującym roślinne matecznikj, jak rusałki, nimfy, zjawy, anonimowe, efemeryczne cienie przechodzą tajemniczą metamorfozę. Uwolnione od kulturowej, krępującej powłoki, jaką zawsze symbolizuje ubranie-całkowicie wolne, bezwstydne, swobodne-jedna po drugiej szukają własnego sposobu wyrażenia, oczyszczenia, zresetowania. Ekspresja choreografii, rytm, tempo, brzmienie muzyki pozwala im wprowadzić się w trans, przeprowadza je od siebie z przeszłości ku sobie w przyszłości. To ciało jest naturą płci, nośnikiem pamięci, matrycą zachowań, nawyków, systemu wartości. I to poprzez ciało dokonuje się transformacja. Rezygnacja z patriarchalnego, restrykcyjnego, opresyjnego schematu podległości, podporządkowania dla otwarcia się na ryzykowne, nowe, nieznane bliżej wcielenie. Fizyczność wymusza zmiany w psychice, pomaga zmienić perspektywę, sposób postrzegania rzeczywistości, w niej siebie.
Spektakl koncentruje się głównie na samej przemianie, która umożliwia przebudzenie się kobiecości ze snu patriarchalnego zniewolenia. Na momencie podjęcia decyzji, przesilenia, buntu. Poszukiwania sposobu dotarcia do jądra siebie. Przebicia powłoki zwyczajowego konwenansu, pancerza ról jej przypisanych, kokonu narzuconych powinności. Jest to akt odważny, radykalny, szalony. Bez krępującego myślenia o konsekwencjach, bez dławiącego odwagę lęku. Intuicyjny, spontaniczny, prowokujący. Nieobliczalny. Poznawczy. Badający granice, poprzez ich przekraczanie, burzenie, ignorowanie. Każda z dziewcząt staje się DIONIZOSEM, wchodzi w rolę BOGA. Przejmuje władzę, rząd dusz siadając na huśtawce, grając na gitarze lub bębnie. A tak naprawdę znów, jak wcześniej męskość, podstępnie moderuje, manipuluje, tresuje. Nadając rytm, decydując o intensywności dźwięku, głębi brzmienia zmusza do reakcji tańczące ciała. Inicjuje podporządkowanie. Jakby dawała do zrozumienia, że zawsze jakiś bóg, w istocie każdy człowiek wprawia w ruch ten czy inny porządek świata. I od tego nie ma ucieczki, uwolnienia.
Publiczność pozostaje zbiorową, anonimową zachowawczością, masowym przedstawicielem konserwatywnych, przewidywalnych postaw. Jak PERSEUSZ. Ale tak naprawdę wszyscy bez wyjątku pragną/pragnęli/będą pragnąć zmiany, dążą/dążyli/będą dążyć do eksperymentowania na sobie, marzą/marzyli/będą marzyć o przemianie, którą z bezpiecznego dystansu obserwują w teatrze na scenie. I choć przechodzą podstępną, niepewną, trudną drogę, wiedzą, indywidualni i zbiorowi, podobnie jak jedna z Bachantek, że nałożą na siebie-zrezygnowani, wyczerpani, przez siebie samych doświadczeni, sprawdzeni-kaganiec niby nowej ale tak naprawdę zawsze starej formy. Bo nie sposób wykreować nowego człowieka gdy się ignoruje własną płeć, naturę indywidualnego siebie. Nawet jeśli uda się zniszczyć, kim się było dotychczas. Nawet wtedy gdy się wraca do punktu wyjścia, do początku narodzin w sobie człowieczeństwa. Po krwawym, obrzydliwym, barbarzyńskim katharsis. Można mieć z tego tylko FUN. Gorzki fun procesu przeprogramowywania siebie.
Marcie Malinowskiej udało się wyreżyserować spójny, transowy, monochromatyczny spektakl. Odważnie poprowadziła wątek dionizyjskiego szaleństwa Bachantek. Działania umożliwiającego przebudzenie kobiet, a właściwie każdego człowieka, z jednego snu o wolności i samostanowieniu i natychmiastowe pogrążenie się w kolejnym majaku, w uzależnienia horrorze nowym. Aktorki sprostały trudnemu zadaniu przekonania publiczności o tym, że nagość jest artystycznym kostiumem. Choć na pewno jeszcze wiele osób zaskakuje, szokuje, konsternuje, jest nie do zaakceptowania, to w tym wypadku była adekwatna. Drastycznie działając, spełniła swoją rolę. Bo tylko wtedy gdy człowiek odrzuci bezceremonialnie, bezkompromisowo, bezwstydnie wszystko co go więzi, zakłamuje, a priori, wbrew jego woli określa, ma szansę na nowo sam, zgodnie ze sobą, na własnych warunkach się zdefiniować. Światu prawdziwego, szczęśliwego, spełnionego siebie przedstawić. Czy to rzeczywiście jest możliwe, oto właściwe pytanie wymagające szczerej do bólu odpowiedzi! Powodzenia.:)
PRZEBUDZENIE
Reżyseria: Marta Malinowska
Scenografia:Iga Koclęga, Maciej Krajewski,Maks Mac
Występują:
Katarzyna Auli Barszczewska,
Katarzyna Dmoch,
Paulina Fonferek,
Helena Hajkowicz,
Karolina Kosecka,
Katarzyna Kucharska,
Aleksandra Padzikowska,
Maria Patykiewcz
plakat: Joanna Bagnucka
Rekomendacja wiekowa: spektakl dla widzów dorosłych
Spektakl powstał podczas seminarium prowadzonego przez dr. hab. Jarosława Kiliana na Wydziale Reżyserii.
http://tcn.at.edu.pl/spektakl/przebudzenie/?fbclid=IwAR14T_XQiDAdn0GuG1fusvgp2hV3B13sgQt30_qDt4nGUaheYEp0UF6b8vI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz