Plakat do spektaklu nie ułatwia jego interpretacji. Dominuje czerń, czarna rozpacz, pustka, nieprzenikalna głębia jeziora, w dodatku sztucznego jak sztuczna, przypadkowa jest grupa młodych ludzi, indywidualności, które za wszelka cenę chcą pełnej wolności a jednocześnie muszą żyć razem. Gdy brakuje nadziei, wyboru, alternatywy. Na autentyczność, znaczenie, jakąkolwiek istotność, więź, porozumienie. Czerń jak synonim czernuchy intelektualnej, emocjonalnej, wspólnotowej, pokoleniowej. Obrazu niemożności. Czy ze świadomości różnorodności, odrębności, inności, z niczego można stworzyć coś ważnego, choćby to miało być sztuczne, tymczasowe, scalane z konieczności, na siłę?
Tekst spektaklu powstał w trakcie aktorskich improwizacji podczas seminarium na Wydziale Reżyserii pod opieką Mai Kleczewskiej. Może dlatego przypomina jej estetykę, realizowanie pomysłów inscenizacyjnych wypływających bezpośrednio od wykonawców. Jest swoistym odważnym, śmiałym eksperymentem. Poznawczym, artystycznym, teatralnym. Trzeba przyznać, wymagającym cierpliwości, otwartości, ciekawości od widzów. Niełatwy jest w oglądaniu, bo ma specyficzną, jakby puszczoną albo zignorowaną dramaturgię, do której nie przywiązuje się tu wagi. Takiej jak zwykle, do której widzowie są przyzwyczajeni. Jakiej często, niestety, oczekują.
Ale to nie o nich tu chodzi. Najważniejsze jest, co twórcy, artyści, aktorzy mają od siebie do powiedzenia, na czym im szczególnie zależy. Jest to ważne i dla nich, i dla nas, którzy jesteśmy często tacy jak oni na scenie. Krzykliwi, wulgarni, egoistyczni, drastyczni, źli. Niezadowoleni, sfrustrowani. Jacyś potłuczeni, okaleczeni, skrzywdzeni. W przestrzeni prywatnej bohaterowie sztuki walczą między sobą, w sobie, tylko o siebie samych . Powielają medialne, popkulturowe wzorce zachowań, rozgrywek, gierek, sposobów rozwiązywania problemów, konfliktów. Ten sposób komunikowania się, informowania się-pełen pretensji, oskarżeń, opresji, chaosu-ujawnia wielkie napięcie, frustracje, lęki i nie prowadzi do porozumienia, wznieca kolejne ostre starcia, spięcia. Zachowują się, jakby byli na polu walki. Promują siebie, bronią, przedstawiają w relacjach, które ostrych zachowań, prowokacji, wyznań nie wymagają. Nie spuszczają gardy, gotowi na wszystko. Nawet zabawa jest formą konkurowania, sprawdzania się, wyścigiem szczurów. I gdy tracimy wiarę w to, że potrafią zapomnieć o sobie, nadzieję, że są zdolni do okazania pomocy-w scenie ostatniej, pięknej, wzruszającej, do bólu przejmującej, naturalnej, prostej, prawdziwej-okazują wrażliwość, empatię, odruch oczywistego, pierwotnego człowieczeństwa.
Spektakl ma formę improwizowaną, spontaniczną, luźną. Podporządkowaną puszczanej w świat informacji, uwalnianej emocji. Toczy się swobodnie, bez tempa, bez spójnej, przewidywalnej akcji, podkręcanej dramaturgii. Gdy czas nie gra roli. Tak jakbyśmy nie oglądali a podglądali wycinek życia grupy młodych ludzi żyjących razem w mieszkaniu jednego z nich, świat przeniesiony żywcem z realu jeden do jednego. Tak zaaranżowane jest miejsce ze starymi, zużytymi podstawowymi sprzętami/dywan, kanapa, itp/, tak naturalnie, jak na co dzień zachowują się młodzi ludzie, nie aktorzy, bo wydaje się, że nie grają, nie inscenizują, nie udają. Jakby byli na scenie wyłącznie sobą lub ewentualnie grali wyłącznie siebie. Przypomina to dwugodzinne obserwowanie programu na żywo BIG BROTHER. Odnosimy wrażenie, że jesteśmy nie widzami a świadkami toczących się autentycznych zdarzeń.
Brawa dla Jana Jelińskiego! Nie jest łatwo reżyserować tak trudną formalnie, logistycznie sztukę, tętniącą wyjątkowy rytmem, szczególnym aktorstwem, mającą za zadanie szukanie w człowieku zabałaganionym, pogubionym, choćby najprostszego, nawet banalnego ale jednoczącego waloru, ważnego łącznika, dobra. Udało się, choć nie było to proste, nie było to łatwe zadanie. Udało się pokazać twórcom, że istota wspólnotowości polega na właściwej perspektywie. Skupieniu na otaczającym nas świecie. Dostrzeganiu, odnajdowaniu siebie w drugim człowieku. Empatii. Wtedy jesteśmy najbardziej ludzcy, najbardziej sobą. Jesteśmy naprawdę razem.
SZTUCZNE JEZIORO
Tekst powstał podczas aktorskich improwizacji
Reżyseria: Jan Jeliński
Scenografia: Paulina Araszkiewicz
Występują:
Sylwia Boroń
Joanna Połeć
Maciej Miszczak
Piotr Sędkowski
Spektakl jest efektem pracy podczas seminarium na Wydziale Reżyserii pod opieką Mai Kleczewskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz