niedziela, 11 lutego 2018
UCZTA GARBACZEWSKI NOWY TEATR
UCZTA Platona, czy może być teatralną ucztą? Te pogaduchy na kacu klinem zapijane. Te potrzeby rozpasanego wyuzdania wywodami filozoficznymi przykrywane. Krzysztof Garbaczewski dosłownie przewrotnie obnaża, do imentu uzasadnianie potęguje. Bawi się, ironizuje, łapie dystans do ciała, bardziej przecież chodzi o kreację racji ducha. Ideę EROSA, OBRONY SOKRATESA. Uwspółcześnioną czyni ją komunikatywną, wymowną, lekką. Filozoficzną, artystyczną, pod każdym innym względem atrakcyjną. Otwartą, bowiem dialogi platońskie nigdy nie definiowały niczego do końca. Były metaforyczne, wieloznaczne, pełne wolnej przestrzeni na nowe rozwinięcia, interpretacje. Stanowiły inspirację. Tak więc witaj UCZTO, inspiracji wariacjo!
Spektakl jest wierny tekstowi, w nowym celnym tłumaczeniu Andrzeja Serafina oddaje charaktery postaci, idee jakie reprezentują, postawy. Nie rezygnuje jednak z nowoczesnej formy dla przedstawienia bardzo starych treści, niosących nadal współczesne znaczenia. Wykorzystuje grafikę komputerową, projekcje nakłada na scenografię inspirowaną kopalnią marmuru, Akropol zbudowany ze sklejki. Ubiera aktorów w adidasy, rajstopy, bieliznę, negatywy tóg greckich, bo są z czarnych worków foliowych. Ale i rozbiera, obnaża ciało podkreślając, że nagość jest tu najwłaściwszym kostiumem dla pokazania prawdy, piękna, miłości. I bezwstydu. I wstydu.
Garbaczewski, jak zawsze, jest odjazdowy, szalony, zwariowany, prowokujący, pod włos głaszczący nasze poczucie estetyki. Prowokuje, eksperymentuje, zaskakuje. Synchronizuje swoje z naszym poczucie humoru. Czyni całość spójną, harmonijną, zbalansowaną. Dba o właściwe tempo i rytm, stosuje powtórzenie, co porządkuje obraz. Ma wspaniały, złożony z indywidualności zespół aktorski, który potrafi jednym głosem z reżyserem scenicznie z nami, widzami, gadać, bawić się i śmiać. Bez tego aktorstwa wszelkie zabiegi osunęłyby się w banał, błahostkę, w karykaturę, w irytującą, pustą zabawę, drwinę, dziecinadę. Jarmarczny czy kabaretowy obrazoburczy wybryk.
Garbaczewski jednak nie boi się prostych, czytelnych rozwiązań, zabawnych pomysłów scenograficznych, odważnych choreograficznych wtrętów rozwinięć, błazeńskich point. Miesza powagę z wygłupem, żartem, łączy starość z młodością, zderza erotyzm z trudnym wywodem. Tworzy oksymorony sceniczne zestawiając niskie z wysokim, proste ze skomplikowanym, żartobliwe z poważnym, cielesność z duchowością, miłość z wyuzdaniem, martwe z żywym. I dotyka istoty rzeczy.
Aktorzy odważnie podejmują wyzwania, jakie stawiają przed nimi wymagające role. Naprawdę imponują. Zachwycają. Tylko najlepsi potrafią z takim artyzmem, wyczuciem, celnością mówić tekstem Platona podporządkowując mu tak posłusznie ciało i ducha. Zmysłowo śpiewa i z godnością schodzi ze sceny wypraszana uporczywie Magdalena Popławska. Cudownym kameleonem scenicznym jest Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, brawurowo zabawna w scenie molestowania przez sklejkowe archetypy mężczyzny i kobiety. Fantastyczny popis choreograficzny daje Jaśmina Polak, pierwiastek żeński w męskim, mówiąc jednocześnie. Pocieszny jest Piotr Polak w udziwnionym kostiumie- instalacji, todze. Bartosz Gelner porusza się swobodnie ubrany w nagość ucznia konfrontującego się z nagością mistrza/odważna scena z Jackiem Poniedziałkiem/. Bartosz Bielenia daje popis aktorskiej metamorfozy, młodości w starca/w pampersie z kijaszkiem w ręku/. Wojciech Kalarus dopełnia swą postacią wesoło filozofujących biesiadników.
Ciekawie wypada scena spotkania młodego Sokratesa, zamierzona groteska mowy ciała Pawła Smagały, z uczonym, spokojnym, zmysłowym wywodem Diotymy, hipnotyzującej głosem i ukrytym w zjawiskowej prostocie sukni ciele Magdaleny Cieleckiej. Relacja uczeń mistrz, w dodatku piękna kobieta i młody mężczyzna skutkuje spięciem rosnącego pożądania z subtelną mądrością. Przeglądania się jednego w drugim. Łatwo przychodzi uwierzyć, że TO PIĘKNO ZAWSZE JEST, NIGDY NIE POWSTAJE ANI NIE GINIE, NIE ROŚNIE TEŻ ANI NIE MALEJE.
Obrona Sokratesa w monologowym wyważonym występie Jacka Poniedziałka, wygłoszona nago, wybrzmiała jak bezbronna, przegrana, upokorzona choć dumna naga prawda. Stając się na koniec martwym ciałem bez ducha, bez argumentu, bez racji, utrefionym pokarmem dla tych, co pozostali przy życiu słusznie zawstydzeni. Bierzcie i jedzcie. Kosztujcie. To może być rola życia, chyba że Jacek Poniedziałek ją jeszcze inną przebije.
Krzysztof Garbaczewski wyreżyserował pyszną UCZTĘ. Mimo sztubackich ekstrawagancji udowodnił, że swój teatr konsekwentnie tworzy i mocno czuje.
UCZTA na podstawie UCZTY Platona
Przekład i dramaturgia: Andrzej Serafin
Reżyseria, adaptacja: Krzysztof Garbaczewski
Scenografia: Aleksandra Wasilkowska
Kostiumy, choreografia: Sławomir Blaszewski
Muzyka: Jan Duszyński
Reżyseria światła: Bartosz Nalazek
Wideo: Robert Mleczko
Twórcy VR: Maciej Gniady, Marta Nawrot, Jagoda Wójtowicz
Obsada: Bartosz Bielenia, Magdalena Cielecka, Bartosz Gelner, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Wojciech Kalarus, Jaśmina Polak, Piotr Polak, Jacek Poniedziałek, Magdalena Popławska, Paweł Smagała
premiera: 8 lutego 2018
Spektakl dla widzów pełnoletnich.
zdjęcie:1/PAP, Radek Pietruszka, 2/ Magda Hueckel
osobnyteatrosobny.blogspot.com
OdpowiedzUsuń