środa, 4 października 2017

MEWA CZECHOW FARUGA TEATR POWSZECHNY


MEWA Antona Czechowa w reżyserii Wojciecha Farugi w Teatrze Powszechnym jest czarna, mroczna, pesymistyczna. W tonacji noir. Wprowadza widza w sferę sztuki widzianej od podszewki, w kontekście prywatnych, indywidualnych motywacji. Jest krytyczna wobec procesu twórczego, roztrząsa negatywny wpływ na życie i osobowość artysty, jego otoczenia. Dotyczy tej działalności człowieka, która szuka w sztuce spełnienia, inspiracji, siły, ma odwagę za nią podążać, zmaga się z oporem świata, materii, duchowości, własnej niedoskonałości ale w efekcie prowadzi do rozczarowania. Do klęski. Porażki. Kompromitacji. Samoobnażenia. Samozniszczenia. To studium wyborów i działań człowieka, artysty, który deklarując wysokie tony, nisko upada.

Wkraczamy w ponure, wszechogarniające ciemności, w zaprzeczenie tego, co jest optymistyczne, pozytywne, budujące. Piękne. Wzniosłe. Zaglądamy w te zakamarki, które pozwalają poznać rewers sztuki, skutki jej działania, moc kreacji i destrukcji, zakres wynaturzenia i wypaczenia. A wszystko za parawanem szukania nowej formy pozwalającej przekraczać dotychczas znane, dopuszczalne granice. W tym wypadku przekroczenie jest pustym, fałszywym gestem. Obnaża hipokryzję. Kończy się kompromisem, tragedią. Lub kacem. Bo prawdziwe przekroczenie, przyczyniające się do rewolucji, postępu w sztuce, jest zjawiskiem bardzo rzadkim, niezwykłym, wyjątkowym. Analizujemy obraz wszelkich prób, starań, zmagań z materią twórczą, artysty z samym sobą, z odbiorcą, aby wypracować, stworzyć, sprowokować powstanie czegoś nowego, wartościowego, innego, by udowodnić sobie i innym, że te wszystkie działania, wariactwa, prowokacje, inspiracje mają sens, wnoszą coś istotnego. A one odsłaniają całą mizerię wysiłków osób zafascynowanych, dotkniętych sztuką. Gorzej, demaskują artystów jako osoby. Wskazują przyczyny takiego stanu rzeczy. I charakteryzują mainstream skażony przeciętnością, wtórnością, poziomem wyrobnictwa, chałtury, gwiazdorzenia.

Spektakl  opowiada o rozpalających wyobraźnię marzeniach, pragnieniach, ambicjach ale ostatecznie gaszonych prozą życia, ograniczeniami, straconymi szansami, brakiem talentu, szczęścia, itd. Jak to u Czechowa, każdy z bohaterów naznaczony jest skazą niespełnienia. Piętnem niedoskonałości, przeciętności, wtórności. Ani miłość, ani sztuka, ani praca nie przynoszą zadowolenia, nie prowadzą do upragnionego celu. Wszyscy są bez wyjątku nieszczęśliwi, zawiedzeni, depresyjni. Tkwią w stuporze zagubienia pomiędzy bardzo chcieć a w ogóle nie móc. Ciągle gdzieś gnają/do Moskwy, do Moskwy, do Moskwy/, ciągle czegoś pragną/pracować, pracować, pracować/-ale deklaratywnie, bo ich ideał zawsze jest poza zasięgiem.

U Farugi Czechow, jakiego znamy, jest wyostrzony negatywnie, realnie, namacalnie. Ironicznie, cynicznie, obscenicznie. Ma filtr współczesny a nawet bieżący/np. nawiązując do KLĄTWY w reżyserii Olivera Frljića, zaklejone usta aktorów czarną taśmą=protest wobec sytuacji Teatru Polskiego we Wrocławiu/. Surowy w formie, bezwzględny w działaniu, bezkompromisowy w klęsce. To rozdarcie pomiędzy wydumanym ideałem a ostatecznym rezultatem podjętych wysiłków, dziełem, pięknym, wzniosłym marzeniem a rozczarowującym niespełnieniem jest bezwzględnie tragiczne. Sukces jest pozorny, tak naprawdę pozostaje do końca nieosiągalny. Nieśmiertelność, sława poza zasięgiem. Przy czym ma wymiar namacalnie cielesny, złowrogi, negatywny. Jakby duch ograniczony był ciałem. Jego niewydolnością. Kreacji życia sztuka nie przebije. Musi mu ulec, podporządkować się, poddać. To budzi frustrację, powoduje, że wszyscy bez wyjątku nie zaznają spokoju. Znerwicowani, prowokacyjni, obsceniczni, uchwyceni w momencie kryzysu, załamania, przesilenia są zwierzęco naturalistyczni. Odjechani, zaburzeni, splątani. Psychicznie i fizycznie.

Mimo, że obnażeni są w swej mizerii, pokonani jako artyści i ludzie, to przecież starali się, próbowali, mieli ambicje, plany, cele. A że się nie udało? No cóż, dotyczy to większości ludzi. Pogodzenie się z własną ułomnością, dysfunkcją, niemożnością nie zawsze się udaje. Prowadzi do śmierci. Każdy z bohaterów na swój sposób umiera. Bo ostatecznie umiera w nim marzenie. Z ich winy. Ze świadomego wyboru i działania. Wypala się pasja, nie starcza uporu, talentu, zużywa się lub marnotrawi potencjał. Każdy dostrzega, choć dokładnie to skrywa, własną ułomność, niemożność, ograniczenia i poddaje się. Idzie na kompromis dla wygody lub sławy. Idzie w zaparte. Bo nie znajduje innej drogi.  Egoistycznie z próżnością, pychą i niczym nie uzasadnioną wyższością, w oderwaniu od realiów życia. To wszystko jest w dramacie Czechowa. Faruga dokładnie przepracował i zilustrował ten aspekt niespełnionej, nieskonsumowanej miłości do sztuki, poniżenie, unieważnienie wszystkiego, co nie jest z nią związane. Tą kompromitację dezercji, wycofania, zaprzedania mamonie, pójścia na łatwiznę. Rozbuchaną, pielęgnowaną w sobie frustrację. Alienację mentalną i środowiskową świata sztuki, jego destrukcyjne działanie.

U Czechowa bohaterowie wyjeżdżają na wieś: piękną, sielską, anielską. U Farugi,  jak w horrorze piekła, tkwią gdzieś na samym dnie własnej kondycji, kariery, egzystencji. Na stacji końcowej przeżywają sen klęski. Skończeni. Wyczerpani. Zużyci. Już martwi.

 
Wojciech Faruga pokazał nam własną, autorską wizję MEWY Antona Czechowa, daleką od kanonicznych inscenizacji. To sztuka nowoczesna, wykorzystująca audiowizualne środki przekazu, odnosząca się do bieżących, konkretnych miejsc, wydarzeń, sytuacji, czerpiąca z samej siebie, uzależniona od aktorów, którzy wnoszą tu własne historie, doświadczenia, grają ciałem, nie ukrywają się za postacią dramatu. Komunikacyjnie nie jest to łatwe zadanie. Dramaturgicznie również. Wymaga też dużej otwartości widza. Jego gotowości na przeżycie kompromitacji przekroczenia. Jego ciekawości sztuki opartej głównie nie na psychologicznym portrecie bohaterów, środowiska aktorskiego ale wyczerpującej się w nich/nim energii, potencjału, napędu. Sprawdzenia pewnej idei twórczej, dostosowanej do niej formy. Doświadczenia pięknej katastrofy. Powodzenia:)



MEWA  ANTON CZECHOW

przekład: Agnieszka Lubomira Piotrowska
reżyseria: Wojciech Faruga
scenografia, kostiumy, reżyseria światła: Agata Skwarczyńska
asystent reżysera: Damian Kwiatkowski
współpraca scenograficzna: Małgorzata Dzik
inspicjentka: Barbara Sadowska

obsada: Karolina Adamczyk, Aleksandra Bożek, Maria Robaszkiewicz, Julia Wyszyńska, Grzegorz Artman, Jacek Beler, Mateusz Łasowski, Oskar Stoczyński

 zdjęcie środkowe: Agnieszka Lubomira Piotrowska, pozostałe zdjęcia: Magda Hueckel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz