MATKO JEDYNA, cóżeś uczyniła Redhardowi! Co nam czynisz nasza matko, czy już wiemy?
Widzowie zgromadzeni w Instytucie Teatralnym w ramach FESTIWALU NOWE EPIFANIE/GORZKIE ŻALE stali się świadkami życiorysowego coming outu Redbada Klijnstry. Monodram MATKO JEDYNA! był bardzo osobistym, intymnym, ujętym w artystyczną, powściągliwą formę relacji szczerym, prawdziwym i wzruszającym wyznaniem, obejmującym całe dotychczasowe życie artysty.
Wyruszyliśmy razem w trudną drogę przedzierania się przez meandry pamięci, emocji, doznań. Znaleźliśmy się w samym epicentrum wewnętrznej wiwisekcji mężczyzny, który z dzisiejszej, dojrzałej już perspektywy stara się wniknąć, podsumować i zrozumieć czas miniony, próbuje dociec kim tak naprawdę jest. Bo nadal poszukuje przyczyn swoich emocjonalnych kłopotów, które dręczyły go przez całe życie i po dzień dzisiejszy nie dają mu spokoju a mają swe źródło w skomplikowanych, nie do końca uświadomionych relacjach z matką. Aktor drąży swoją przeszłość, nadal szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania, wątpliwości. Monodram ma więc znaczenie terapeutycznej sesji. Sztuka pomaga mu znaleźć drogi ratunku, daje możliwość alternatywnego sposobu oswojenia prawdy.
Redbad Klijnstra zaprosił nas w sentymentalną podróż przez dzieciństwo i młodość w Holandii, przeprowadził lekko i dowcipnie przez studia aktorskie i pracę artystyczną w Polsce. Opowiedział o swoim domu, życiu rodzinnym, jego relacjach z matką, ojcem, z rówieśnikami. Mówił o beztrosce, wolności i swobodzie nieskrępowanego, buszowania w rzeczywistości bez dorosłych, bez ich kontroli i opieki, co umożliwiało eksperymentowanie w wielu dziedzinach życia. Zanurzyliśmy się we wspomnieniach szalonego okresu dojrzewania, pobytu we wspaniałej szkole, która mądrze rozwijała a nie tylko zmuszała do zapamiętania formułek, definicji nie mających nic wspólnego z rzeczywistym życiem. Edukacja w Holandii pobudzała do myślenia, uczyła samodzielności. Gorzej, choć równie ciekawie, było na studiach w Polsce. Praca nie do końca go satysfakcjonowała. Widzowie znają Redbada Klijnstra, człowieka teatru, z takich kultowych spektakli jak "Oczyszczeni", "Krum", ale on nadal czuje niedosyt, ma poczucie, że jego potencjał nie został do końca wykorzystany, a talent nie rozwinął się, jakby tego oczekiwał. Potrzebował dużego, indywidualnego sukcesu. Ten jeszcze nie nadszedł.
Aktor zdecydował się opowiedzieć monodramem nam swoją historię, odważył podzielić się tym, co dotychczas przeżył, czego doświadczył, bo chce dotrzeć do prawdy o jego relacji z matką, uporać się z jej śmiercią, która nastąpiła w nie do końca jasnych okolicznościach. Nie jest to proste. Uporczywie szuka informacji. Próbuje wydobyć to, co świadomość ukryła, uczucie do matki wyparło. Dotychczasowe próby go nie zadowoliły. Nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Zawiodły. A on stara się nadal znaleźć sposób, by panować nad swoim życiem. Pięknie mówił o swej matce swoją miłością do niej, podkreślając jej miłość do sztuki, pracy, tańca. Akcentował oddanie, sumienność, pasję z jaką traktowała swój zawód, przyjaciół, znajomych, ale opisał też nonszalancję, szaleństwo, jej stosunek do życia rodzinnego, obowiązków macierzyńskich. Powoli poznawaliśmy rewers doskonałego dzieciństwa, jego samotność, wielką, niezaspokojoną potrzebę bliskości, uwagi, miłości matki. Brak ojca. Bolesne traumy. Odpowiedzialność dziecka za nieodpowiedzialność rodziców. Poczucie bezsilności i winy. Ten mrok, który przez lata niszczył w nim pewność siebie, był przyczyną nieumiejętności budowania stałego związku, podniecał niezrozumiały niepokój. To, co go do dziś osłabia. Dręczy. Wraca jak zmora. Koszmar nocny. Funduje poczucie niespełnienia.
Prawda jednak daje szansę wyzwolenia z tego, co dręczy. Jest faktem, który można i chyba trzeba zaakceptować. Oswoić. Pomaga zrozumieć. Pomaga walczyć. Chyba uspokaja, wycisza lęki. Unieważnia to, co było skrywane milczeniem. Pozwala dalej walczyć. Daje nadzieję. Dlatego aktor tak jej docieka.
To nadzwyczajne, że Redbad Klijnstra włączył nas, widzów, w obszar swych badań nad rolą matki w procesie budowania siebie, intymnego dociekania własnej tożsamości, bolesnego dochodzenia do istoty rzeczy i ludzi. Pozwolił nam poznać udrękę przedzierania się przez życie z bagażem nieznanych sobie a jednak przeczuwanych tajemnic, co je zawsze komplikowało. Przede wszystkim pokazał cały długi proces odkrywania prawdy o sobie i najbliższych osobach. Na pewno nie jest łatwo zdecydować się na tak szczere wyznania, umożliwić nieznanym ludziom zajrzeć w swoje życie emocjonalne, uczuciowe tak głęboko. Sztuka jednak pomaga. Sztuka potrafi. Redbad Klijnstra w czasie tego monodramu ją sprawdzał. Siebie sprawdzał. Również nas. I było coś w tym niezwykle pięknego. Metafizycznego, chociaż bardzo ludzkiego. Wiara w Boga i wiara w człowieka.
MATKO JEDYNA!
Scenariusz, reżyseria i wykonanie: Redbad KlijnstraWspółpraca: Rafał Rutkowski,Emilia Komarnicka, Marek Kochan, Maciej Omylak, Fabian Włodarek.
premiera: 25.03.2017, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz