piątek, 18 listopada 2016

IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA Grupa Pablito No Clavó Nada, Buenos Aires (Argentyna)


Argentyńska IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA Witolda Gombrowicza była jak powiew świeżego powietrza. Lekkości, prostoty, zabawy. Oto można było odnieść wrażenie, że przenosimy się w czasy dzieciństwa i oglądamy ze wzruszeniem, rozbawieniem, niewinnością pierwszego spotkania ze sztuką, łączącym teatr kukiełkowy, jarmarczny, pantomimy, cieni, gdzie w role wcielają się żywi aktorzy. A wszystko to za sprawą przyjętej konwencji formy: ujednoliconych kolorystycznie kostiumów/dominacja czerni i czerwieni/, mocnej, wyrazistej masce makijażu, charakteryzacji, gestów, mimiki, ruchu scenicznego, choreografii, scenografii zredukowanej do kompozycji geometryczno-kolorystycznych płaszczyzn umieszczonych w tle sceny. Brzmienie tekstu wypowiadanego w dynamicznym, gorącym, wyrażającym emocje, uczucia języku hiszpańskim ale w jakiś mechanicznej, automatycznej, amatorsko prostej intonacji kontrastując z mimiką twarzy,  której wyraz niewiele się zmieniał przez cały spektakl, bo był znakiem charakterologicznym bohaterów oraz kukiełkowym ruchu postaci scenicznych stwarzał bezpieczny dystans do problematyki poruszonej w dramacie. Stworzono podział formalny pomiędzy społecznością dworu a Iwoną, która bez charakteryzacji w jasnej, prostej sukience, skromna, zamknięta w sobie, milcząca, wycofana, nie chcąca się przystosować, już na pierwszy rzut oka nie pasowała do otoczenia. Była figurą w nieustającej opozycji do środowiska, w którym znalazła się nie z własnej woli. Drażniła wyglądem, charakterem, osobowością, całą sobą. Będąc taką jaka jest naprawdę, bez gier towarzyskich, masek, brylowania na dworze, bez manipulowania, udawania stawała się wizualizacją słabości, zakłamania, zdradzonego marzenia, grzesznych skłonności każdego z bohaterów. Sama bezbronna, bezsilna, całkowicie od innych zależna, trudna do zdefiniowania przez otoczenie, niemożliwa do określenia kim jest naprawdę, łatwo poddawała się wszelkim instrumentalnym działaniom stosowanym wobec niej, i jak ofiara uprzedmiotowiana została brutalnie wykorzystana do końca. Poddała się temu bez sprzeciwu, bez walki wzbudzając w widzu natychmiastowy sprzeciw i chęć ratowania jej, walki. Nie robiąc nic, prowokowała. Nie mówiąc nic, w każdym razie niewiele, mówiła wiele ustami, działaniami wobec niej wszystkich. Jak Gelsomina Giulietty Masiny z LA STRADY Federico Felliniego. Pod każdym względem Iwona jest dla mnie Gelsominą. I pozostanie. Skojarzenie jest silne, zachowanie tożsame i oddziaływanie podobne. Otoczenie brutalne, bezwzględne, wrogie. Surowe, cyniczne, nie znające litości. Grupa, społeczność i twarda rzeczywistość pokonuje, do cna wykorzystuje jednostkę, która indywidualna, naturalna, dobra, zagubiona, winna się  przystosować albo  musi zginąć. 

Ogląda się ten spektakl, komedię z tragedią, z zapartym tchem, rozbawieniem, z rosnącym wzruszeniem jak mądrą przypowieść, jak nieśmiertelną bajkę. Uczącą o życiu, pozwalającą przygotować się do niego, poznać mechanizmy współżycia w grupie, przekonać się, jak reaguje skostniały, zastygły, sformalizowany układ społeczny na obcego, innego, słabszego. Ale nie moralizuje, nie traktuje do bólu poważnie, nie wznosi się formalnie na wyżyny artystycznych interpretacji a prosto i jasno odwołuje się do dziecka w nas, już dorosłych, już ukształtowanych, okrzepłych w zastanym systemie tego świata. A mimo to, poprzez czucie, emocje bezpośrednio dociera i działa. Zrozumiała, jasna, prosta. Empatyczna, czule ucząca o dorastaniu do dorosłości. Gdzie Iwona jest tą słabością, wrażliwością, marzeniem, które trzeba w sobie zabić, by przetrwać. Jeśli zdecydujemy się nadal żyć w tym wrogim, nieczułym, brutalnym, bezwzględnym świecie. 

Bardzo mi się ta IWONA z Argentyny, goszcząca w Collegium Nobilium, podobała. Żadna inna mnie tak nie wzruszyła. Mimo że przez cały spektakl zawodziło niezsynchronizowane z akcją sceniczną wyświetlane tłumaczenie. Wszak wszyscy znamy tekst. Znamy, doskonale znamy. Ze szkoły, bo Gombrowicz wielkim dramatopisarzem jest. I z realu, który nas nigdy nie zaskakuje i to co teatr pokazuje wyprzedza, potwierdza. Niestety, spektakl jest już niedostępny dla tych, którzy ewentualnie chcieliby go poznać. Chyba, że się chętni wybiorą do Argentyny, bo warto zobaczyć jak Argentyńczycy rozumieją, czują, znają Gombrowicza, który przez jakiś czas żył wśród nich. Powodzenia:)


IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA WITOLD GOMBROWICZ
Grupa Pablito No Clavó Nada, Buenos Aires (Argentyna)
Reżyseria: Braian Alonso
Asystent organizacyjny: Andrés Gavaldá
Dramaturgia: Juan Pablo Ruiz
Producent wykonawczy: Marcela Andrés
Trening fizyczny: Nadia Gómez
Scenografia: Adriana Baldani
Oświetlenie: Estefanía Piotrkowski
Kostiumy: Josefina Tarquini / Virginia Vega / Tamarindo
Asystent charakteryzatora: Jimena Migliaccio
Audio-video: Mauro Milanich
Projekt graficzny: Mariano de la Iglesia
Zdjęcia: Tomás Ibarra / Concepción Covello / Julian Hugo

Obsada:
Iwona – Florentina Messina
Król Ignacy – Juan Pablo Ruiz
Królowa Małgorzata – Romina Trigo
Książę Filip – Julián Cardoso
Szambelan – Germán Rodríguez Estraviz
Izabela – Natalia Lisotto
Ciotka / Kurtyzana – Malen Sposito / Rosario Ibarra


Spektakl grany w języku hiszpańskim z polskimi napisami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz