środa, 14 września 2016

MADAME DE SADE TEATR NARODOWY


Ten piękny, mądry, ascetyczny spektakl jest interesującą przygodą intelektualną. Niebanalną. Frapującą. Dotyczącą współczesności. Głównie za sprawą autora, Yukio Mishimy, który w sztuce porządkuje swój bardzo osobisty przekaz obaw, brak zgody na zmieniający się świat, buduje wyraziste, mocne postacie archetypy postaw i wartości. Yukio Mishima wykorzystuje twórczość markiza de Sade, bo ten antycypował aksjologiczny fundament współczesnych konfliktów moralnych i obyczajowych, całkowite odwrócenie w kulturze zachodniej i nie tylko judeochrześcijańskiej hierarchii wartości, tradycji filozoficzno-religijnej. I choć jeszcze są oficjalnie głoszone, to utraciły swą siłę porządkowania egzystencji każdego człowieka. Dziś obserwujemy dechrystianizację na poziomie instytucjonalnym. Odejście od dekalogu uwalnia i rozpędza ludzkie pożądanie, sprawia że jego zaspokojenie następuje na poziomie wirtualnym w oderwaniu od rzeczywistości świata realnego. Wprowadza chaos. Anarchię. Unieważnienie spuścizny przeszłych pokoleń. Tradycji, obyczajów. Przejrzystego porządku świata. Nieprzewidywalności przyszłości. Oto zwycięstwo filozofii markiza de Sade.

Pewnie dlatego Yukio Mishima, Japończyk z krwi i kości, zainteresował się markizem de Sade i to z punktu widzenia kobiet opisał nurtujące go zagadnienia dotyczące natury współczesnego mu zła. Kobiety są bardziej przekonujące, wiarygodne, są żywym przykładem działania czaru markiza, wpływu, jaki na nie wywarł. Pokazuje działanie wyzwalające w człowieku poczucie absolutnej wolności i czerpanie poprzez nią nie zwyczajowo rozumianej przyjemności a uzależniającej rozkoszy, która będąc ekstremalnym przeżyciem zrywającym z wszelkim konwenansem, sztywną regułą, narzuconą normą człowieka zmienia i w konsekwencji na powrót go podstępnie więzi, ubezwłasnowolnia, niszczy. Bo śmiertelnie uzależnia. Uwodzi i zwodzi. Markiz de Sade uruchamia proces zmian w kobiecie- jej życiu, myśleniu, odczuwaniu i działaniu- po czym pozostawia ją samą. Gdy wraca, jest już zbędny, obcy. Odrażający, stary, zużyty. Proces ewolucji się dokonał. Każda z kobiet świadomie wybiera własną drogę. Samotną. Indywidualną. Mężczyzna nie jest już jej potrzebny, może traktować go instrumentalnie. Na zimno go rozgrywać. Przyjąć lub odprawić. To jej wolna wola decyduje.

Minimalizm doskonale skrojonej formy spektaklu kongenialnie przystaje do głębi i wagi frapującej treści, wymowy przesłania, działania dzieła. Nie rozprasza. Skupia się na wniknięciu w istotę kontaktu z markizem de Sade. Potencjale skutków jakie wyzwala. W wyniośle surowej, powściągliwie eleganckiej, dyskretnie wyrafinowanej, zaprojektowanej przez tradycję, kulturę japońską przestrzeni pojawiają się kobiety kwiaty w swych kostiumach formy i treści przyjętych postaw. Mimo że poza trzema krzesłami scena jest pusta, to jednak do końca atmosfera pozostaje klaustrofobicznie dusząca. Przypomina nastrojem mroczne więzienie, z którego nie ma wyjścia, bo ratunek może tylko nadejść z zewnątrz. Gdy przybywa, jest już zbędny, bo kobiety dojrzały, przejęły inicjatywę, wyzwoliły się same. Zdecydowały samodzielnie. Przepracowały dotyk markiza de Sade. Już go nie potrzebują. Wypełniają całą przestrzeń sobą. Poruszają się w przemyślanie wyszukany sposób, każda ma swój rytm i tempo dostosowane do temperamentu i roli jaką gra przed sobą i światem. Każda wytycza już sama mapę pragnień, pożądania, działania. Wszystko niesie podtekst uzasadniający sens świadomie samodzielnych, konsekwentnie, precyzyjnie, uzasadnianych i twardo bronionych wyborów, które inicjuje w nich markiz de Sade. Tak, jednak to świat stwarzany przez markiza jest demiurgiem. Kobiety dostrajają się do jego partytury. Są z nim związane, od niego uzależnione. Na początku ich życie naznaczone jest jego życiem, jest reakcją na to, co on sobą dla nich stanowi. Na końcu to one rządzą, decydują, przejmują inicjatywę. Wiedzą. I czujemy tej wiedzy gorzki smak.

Bo nie jest łatwo, nie jest zabawnie. Raczej poważnie, mroczno. Sześć kobiet: matka/genialna Ewa Wiśniewska/, jej dwie córki/doskonała, ciągle w wysokiej formie, zaskakująca Dominika Kluźniak i imponująca Milena Suszyńska/, prostytutka/zjawiskowa, mistrzowska Beata Ścibakówna/, święta/rewelacyjnie ascetyczna rola Aleksandry Justy/ i służąca/Anna Gryszkówna/ pokazują nam spektrum zjawiska, pomagają wejść w epicentrum magii filozofii markiza de Sade. Pozwalają poczuć, zrozumieć fascynację pochwałą radości życia, możliwości decydowania o nim, wyzyskania z niego wszystkiego, co się da na wszelkie możliwe sposoby. Ze wszystkimi tego konsekwencjami: niebezpieczeństwem uzależnienia, oderwania uczucia od obiektu, poznaniem jego destrukcyjnej siły. Jakby Mishima na poszczególnych postaciach przeprowadzał eksperyment, testował je, sprawdzał, dowodząc istoty rozpasania seksualnego i wszelkiej wolności, która odrzuca każde ograniczenie, nie uznaje odpowiedzialności za swe działanie. Wartościuje możliwe za i przeciw. Poszerza pole walki dobra ze złem i wizualizuje skalę zniszczenia. Dokonuje w sztuce rachunku zysków i strat miłości. Odkrywa urok ale i podstępną, niszczącą siłę miłości, wolności, władzy nad własnym życiem.

Spektakl pokazuje jak kontakt z markizem de Sade fundował radykalne przekraczanie granic, zmianę osobowości, przyjęcie nowego punktu widzenia, łamał kręgosłup moralny i etyczny, wprowadzał nową estetykę. Był jak piętnująca całe życie inicjacja prowadząca przez katharsis do oddania, zatracenia, wierności. Fascynacji eksperymentem. Nieustannym podkręcaniem nigdy nie zaspokojonego pożądania, samostanowienia, możliwości suwerennego wyboru, życia na własnych tylko warunkach według własnych tylko zasad. To nadal pęczniejące, rozbuchane, wolne ja, o mnie, dla mnie wyzwolił markiz de Sade. Ucieczkę do wolności, która w efekcie prowadzi nieuchronnie, to już wiemy, ucieczkę od wolności.

Spektakl interesujący, formalnie piękny. Świetnie zagrany. Jak to w Narodowym. Ważny w kontekście zmian kulturalno-obyczajowych, zmian wszelkich  w nas i świecie, które galopują zaprogramowane na maksymalne odczuwanie przyjemności, szczęścia. Na haju pożądania. Ale jest to cel pozostający ciągle w stanie niezaspokojenia. Rozbudzany, podkręcany, wyuzdany i wyzwolony wzmaga tylko ciągle apetyt  rozśrodkowanych egotycznych egoistów na nieskończone jeszcze, jeszcze, jeszcze...

Madame de Sade  Yukio Mishima
przekład: Stanisław Janicki i Yukio Kūdō
reżyseria: Maciej Prus
scenografia: Jagna Janicka
reżyseria światła: Maciej Igielski

obsada: Dominika Kluźniak/Renee, markiza de Sade/, Ewa Wiśniewska/matka Renee, Madame de Montreuile/, Milena Suszyńska/Anna, młodsza siostra Renee/, Aleksandra Justa/Baronowa de Simiane/, Beata Ścibakówna/Hrabina de Saint-Fond/, Anna Gryszkówna/Charlotta/

premiera: 16.04.2016

Fot. Zamojski Dom Kultury

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz