Już za chwilę rozpoczną się 35.WST. To duża radość, święto, a na pewno okazja, by obejrzeć ważne spektakle z całej Polski. W tym roku mamy wyjątkowo wysoki poziom artystyczny, co cieszy. Przegląd umożliwi w krótkim czasie nadrobić zaległości teatralne. Pozwoli zorientować się, co tak naprawdę zaprząta głowy i serca artystów, i nie jest ważne to, czy robią to bardziej czy mniej komunikatywnie. Dla teatromanów każdy przejaw działalności teatru jest komunikatem, informacją będącą punktem wyjścia dialogu, a przynajmniej przepływu informacji. Pozwala zapoznać się z antycypującą wrażliwością ludzi czujących mocniej, przenikliwiej, piękniej, nawet piękniej inaczej. Tacy jesteśmy ciekawi, otwarci my, widzowie. Tacy ufni, uparci.
Dla mnie nie jest obojętne w jaki sposób świat sztuki ze mną nawiązuje kontakt. Prawdę mówiąc, wszystko jest dla mnie ważne. Bo zakładam z góry, że artysta tworząc, na pewno ma coś na myśli, o coś mu chodzi i się z tym swoim indywidualnym przekazem do świata- tak jak chce, jak umie, jak zdecydował-przebija. Nie ignoruję więc trudnej formy i treści, z szacunkiem podchodzę do każdego, nawet najbardziej hermetycznego dzieła, poznaję pod prąd mojej percepcji płynące obrazy, treści. Staram się je ogarnąć, zapamiętać, poczuć. Nie jest łatwo i prosto.
Zapowiada się bardzo, bardzo ciekawie. DZIADY w dwóch aranżacjach zaatakują nasz indywidualny punkt widzenia i rozwijania przekazu wieszcza. Przekonamy się, co nowego mają nam do powiedzenia. A może, co mają nam do powiedzenia artyści czerpiący z tego źródła. Czy ma to dla nas sens, jest ważne, czy coś nowego wniesie, odkryje, zdemaskuje, zaproponuje na najbliższą przyszłość. Wzburzy czy zachwyci. Bo sztuka ma zachwycać. Przeprogramować. W anioły przerabiać. Sięgać, gdzie wzrok nie sięga. Czy choć zainteresuje? Zobaczymy.
WYCINKA Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy to gratka dla tych, którzy interesują się twórczością tych artystów. Trzeba przekonać się osobiście, jak wiwisekcja środowiska artystycznego odzwierciedla naszą kondycję tu i teraz. Co my, zwykli śmiertelnicy, z tego przekazu zrozumiemy dla siebie. Jakie treści, spostrzeżenia, wnioski będą dla nas ważne, nieważne i dlaczego. Lupa to artysta doświadczony, mądry i odważny. Nawet jego porażki, upadki zawsze czegoś uczą. Jeśli nie rozumiemy jego przekazu, jeśli jest mało atrakcyjny, komunikatywny, nie znaczy to, że nic sobą nie niesie. Wręcz przeciwnie. Na mnie to zawsze działa, jak czerwona płachta na byka. Bijące mi prosto w oczy ostre światło, które budzi moją czujność, zabija rutynę, zmusza do sięgnięcia po myślenie niestandardowe. To cenne. To niebanalne. To rozwijające działanie sztuki. Poza tym ciągle mam wrażenie doszlusowujące do stanu pewności, ze Lupa ma nadal, co zdumiewające i bardzo optymistyczne, nadal świeże, młode najdojrzalsze spojrzenie na sztukę. Bezkompromisowe podejście do niej i samego siebie. Nie boi się eksperymentować, ryzykować, buntować. Poddawać swój dorobek próbie. Tylko największych artystów stać na taki gest. Na takie sprawdzenie samego siebie. Sprawdźmy siebie i my . Przekonajmy się czy punkt widzenia i czucia artysty jest zbieżny z naszym. Czy czegoś nauczy, na coś zwróci uwagę. Może się z nim nie zgodzimy. Może powadzimy. Ale nie oceniajmy bez obejrzenia spektaklu.
Dobrze, że NIE-BOSKĄ KOMEDIĘ.WSZYSTKO POWIEM BOGU Strzępki Demirskiego zobaczymy po skandalicznych przejściach reżyserskich wyborów w Narodowym Klaty. S&D to ogląd obowiązkowy. To artyści, którzy absolutnie na gorąco komentują, wypowiadają się, wtrącają w bieżące życie narodu. Wbijają się ostro w te nasze nowe wspaniałe czasy, udowadniając, że nie są obojętni. Że im zależy. Biorą sprawy w swoje ręce. Odważnie szarżują. Próbują. Ryzykują. Ostro, brutalnie, wulgarnie. Kompatybilnie podłączeni do rzeczywistości. Publicystyczni. Z błyskiem bezdyskusyjnego talentu. A to jest bezcenne, nie do przecenienia. S&D obrażają, atakują, obśmiewają. Gryzą. Niech krew się poleje. Niech zaleje fala oburzenia, frustracji, sprzeciwu. Przynajmniej teatr na żywo, na bieżąco, artystycznie zaangażowanie reaguje na to, co się dzieje wokół. Teatrowi potrzebna jest rewolucja, nowa, świeża krew!!! Na razie mamy S&D. Na szczęście. Zabawa trwa.
Zobaczymy w końcu w Warszawie IWONĘ, KSIĘŻNICZKĘ BURGUNDA Agaty Dudy-Gracz, MORFINĘ Eweliny Marciniak. To cieszy, zważywszy, że do tej pory były nieobecne na WST. Niesłusznie, Zupełnie niezrozumiałe. Czekam na sztukę KOŃ, KOBIETA I KANAREK z Sosnowca, ciekawią mnie też propozycje z Krakowa, WĘDROWANIE, TATO. Właściwie dobrze by było obejrzeć wszystko. Ważne są też przecież małe WST dla młodych widzów. Ale jak to zrobić? Chyba trzeba wziąć urlop. Zrobić sobie przerwę w pracy. I peregrynować. Podróżować po teatrach, po Warszawie. Od centrum po Wolę i Wał Miedzeszyński.
Nie chcę sięgać do swojej wypowiedzi o WST z zeszłego roku, by się nie denerwować. Bo znów mamy- w kraju ze światowym dorobkiem, prestiżową pozycją SZKOŁY PLAKATU POLSKIEGO- nieczytelny/35 czy 36 widzicie?/, funerany plakat. Smutny, przygnębiający, niegodny. Sprzeczny z radosnym czasem WST. Działa jak prowokacja. Te dodatkowe plakaty, ze zdjęciami spektakli wnoszą inny klimat! Od razu robi się weselej, barwniej, ciekawiej.
Rekomenduję stronę internetową, facebookową Spotkań. Nareszcie profesjonalna, wyczerpująca informacja! Brawo!
Pojawiła się też bardzo cenna propozycja projekcji wyjątkowych, wartościowych spektakli Teatru Telewizji, zarejestrowanych ale już nieobecnych na polskich scenach teatralnych. Między innymi spektakle w reżyserii: Andrzeja Wajdy, Konrada Swinarskiego, Tadeusza Kantora, Jerzego Jarockiego i Jerzego Grzegorzewskiego. Na wszystkie spektakle wstęp jest wolny. Zawsze o 19:00 na Scenie Przodownik. Jednak będą prezentowane w czasie nieosiągalnym dla tych, którzy chcą obejrzeć wszystkie spektakle gościnne. Szkoda, że nie było możliwe inne rozwiązanie organizacyjne. Ale dobre i to, że są. Mam nadzieję, że wiele osób z tej szansy skorzysta. Bo warto. A może w przyszłości pojawią się nowe Warszawskie Spotkania Teatrów Telewizyjnych, festiwal, maraton, studio, galeria, salon. Jak zał, tak zwał. Ważne by był. By był oglądany. Bo mamy naprawdę cenne zasoby. Bogactwo. Sezam ze skarbami. Może tegoroczna prezentacja przerodzi się w niezależną, ważną dla teatromanów, prestiżową imprezę. Na stałe wpisze się w kalendarz corocznych, kulturalnych spotkań. W tym miejscu przypominam, że trwa w Instytucie Teatralnym cykl 25/250 SPEKTAKLE TEATRU TELEWIZJI /pokaz spektakli z archiwum TT, najbliższe spotkanie będzie 29.03.2015, godz 16.00/.
W sprawie selekcjonera nic się nie zmieniło. Wrażliwość filmowa decyduje o kształcie, atmosferze WST. Oczywiście jest to opinia niesprawiedliwa. Ale wybór spektakli naprawdę nie był trudny. Można by rzec, że oczywisty. Selekcjoner nadal wypełnia chyba tylko rolę formalną- reprezentacyjną, organizacyjną, promocyjno-marketingową. Szkoda. Potrzebny jest prawdziwy faighter, wojownik, pasjonat potrafiący entuzjazmem, tworzyć, budować, rozniecać dynamiczną, energetyczną atmosferę wyjątkowości wokół teatru, WST, artystów. A niechże to będzie nawet jaki czuły barbarzyńca, uzurpator, ale z beką, charyzmą. Musi mieć szczególne zdolności medialne, kompetencje, argumenty. WST winny hipnotyzować, przyciągać uwagę, co najmniej budzić zainteresowanie. Taka okazja, takie pieniądze, taki potencjał winien być wykorzystany.
I owszem, znów Teatr Dramatyczny miasta stołecznego Warszawy, świetnie się przy tej okazji promuje. Tylko on. Znów tylko swoje spektakle podsuwa do oglądu w ramach imprez towarzyszących. Ale też przy okazji nachalnie reklamuje Letni Przegląd Teatru Dramatycznego/sic!/. To niesprawiedliwe, niesłuszne i niczym nie uzasadnione działanie. Zwłaszcza, że żadne nie jest wybitne i nie zasługuje na taką reklamę, na takie wyniesienie do rangi oglądu na WST/to moje zdanie of course/. O tym tez w zeszłym roku pisałam. Ale przeciętny, zwyczajny, statystyczny, normalny widz się chyba nie liczy. Nie ma znaczenia. Naganiany do teatru ma przyjść i płacić. I być zadowolony. Bezwolny, adecyzyjny, oszukiwany. No cóż, niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Upominam się o wybitne, interesujące, ważne propozycje spektakli warszawskich teatrów . Na pewno są. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ale to głos wołającego na pustyni lub w jakim mateczniku puszczy. Bo organizatorzy i tak robią, co chcą.
Będzie ciekawie. Mimo wszystko to święto. Uczta. Czysta przyjemność. Powodzenia. Uporu i zdrowia w zdobywaniu wejściówek, zwróconych biletów życzę. Bo samozaparcia w obcowaniu ze sztuką nam, widzom, nie brakuje. Spójrzcie nie tylko w kierunku sceny ale i na widownię. To potężny potencjał. Wielka ciekawość. Wielka miłość i przywiązanie. Ja ją zawsze widzę. Cudowną, pozytywną, czułą energię poczujecie. Ja ją zawsze czuję.
35.Warszawskie Spotkania Teatralne tuż, tuż.
http://www.warszawskie.org/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz