Oświadczenie zespołu realizatorskiego w sprawie zawieszenia spektaklu "Nie-Boska komedia. Szczątki"
27 listopada 2013 roku dyrekcja Narodowego Starego Teatru w Krakowie podjęła decyzję o wstrzymaniu produkcji spektaklu "Nie-Boska komedia. Szczątki", którego premiera miała się odbyć 7 grudnia.
Decyzja zapadła po publikacji artykułów w "Dzienniku Polskim" i innych mediach prawicowych, które, w oparciu o plotki, pogłoski i anonimowe doniesienia z prób, atakowały aktorów i realizatorów spektaklu i Stary Teatr.
W zaistniałej sytuacji, zamiast odwołać się do wszelkich przewidzianych przez prawo narzędzi ochrony artystycznej i cywilnej wolności twórców i aktorów, dyrekcja Narodowego Starego Teatru zdecydowała o zawieszeniu pracy nad spektaklem. W naszym rozumieniu decyzja dyrekcji jest aktem cenzury i co gorsza przyznaniem racji środowiskom atakującym nasz spektakl jeszcze przed jego powstaniem.
Decyzja dyrekcji Narodowego Starego Teatru legimityzuje sytuację, w której to konkretne media i stojące za nimi interesy rozstrzygają o tym, co jest i co nie jest dopuszczalne w teatrze. Obnaża również niezdolność narodowej sceny do zdecydowanego oporu wobec gróźb tych, którzy przemocą chcą ustalić jedyny słuszny i obowiązujący sposób interpretacji polskiej historii i kultury.
Sygnał wysłany przez dyrekcję Narodowego Starego Teatru jest jednoznaczny: wystarczy zastraszyć państwową instytucję kilkoma agresywnymi artykułami i instytucja się poddaje. Taka decyzja dyrekcji tworzy niebezpieczny precedens: może być traktowana jako wskazówka, w jaki sposób wywierać presję na artystyczną pracę państwowych instytucji kultury.
Punktem odniesienia dla przedstawienia "Nie-Boska komedia. Szczątki" był dramat Zygmunta Krasińskiego oraz oparty na nim spektakl Konrada Swinarskiego z 1965 roku. Oba dzieła były pretekstem do dyskusji o polskim antysemityzmie - jego historycznej jak i współczesnej postaci oraz sposobach jego krytycznej reprezentacji w sztuce. Staraliśmy się wypracować takie środki artystyczne, które pomogłyby zakwestionować oficjalne narracje dotyczące polskiego antysemityzmu, zburzyć fałszywy consensus społeczny, wokół którego budowana jest narodowa wspólnota i odwołać się do osobistej odpowiedzialności każdego z jej przedstawicieli, w tym aktorów biorących udział w naszym przedstawieniu.
Chcemy zaznaczyć, że żywimy głęboki szacunek dla aktorów biorących udział w naszej pracy, a szczególnie dla tych, którzy pozostali z nami do końca. Należy również podkreślić, że dyrekcja Narodowego Starego Teatru zobowiązała zespół aktorski do niewypowiadania się publicznie o wewnętrznych problemach instytucji, uniemożliwiając tym samym udział osób bezpośrednio zainteresowanych w debacie publicznej. W tej sytuacji motywy decyzji o zawieszeniu przedstawienia stają się jeszcze bardziej dyskusyjne.
Czujemy się w obowiązku poinformować opinię publiczną w kraju i zagranicą o zaistniałej sytuacji, która naszym zdaniem może powodować dalsze ograniczenia artystycznej i obywatelskiej wolności w Polsce.
Zespół realizatorski spektaklu "Nie-Boska komedia. Szczątki".
Oliver Frljić
Agnieszka Jakimiak
Anna-Maria Karczmarska
Joanna Wichowska
Materiał nadesłany 27-11-2013
27 listopada 2013 roku dyrekcja Narodowego Starego Teatru w Krakowie podjęła decyzję o wstrzymaniu produkcji spektaklu "Nie-Boska komedia. Szczątki", którego premiera miała się odbyć 7 grudnia.
Decyzja zapadła po publikacji artykułów w "Dzienniku Polskim" i innych mediach prawicowych, które, w oparciu o plotki, pogłoski i anonimowe doniesienia z prób, atakowały aktorów i realizatorów spektaklu i Stary Teatr.
W zaistniałej sytuacji, zamiast odwołać się do wszelkich przewidzianych przez prawo narzędzi ochrony artystycznej i cywilnej wolności twórców i aktorów, dyrekcja Narodowego Starego Teatru zdecydowała o zawieszeniu pracy nad spektaklem. W naszym rozumieniu decyzja dyrekcji jest aktem cenzury i co gorsza przyznaniem racji środowiskom atakującym nasz spektakl jeszcze przed jego powstaniem.
Decyzja dyrekcji Narodowego Starego Teatru legimityzuje sytuację, w której to konkretne media i stojące za nimi interesy rozstrzygają o tym, co jest i co nie jest dopuszczalne w teatrze. Obnaża również niezdolność narodowej sceny do zdecydowanego oporu wobec gróźb tych, którzy przemocą chcą ustalić jedyny słuszny i obowiązujący sposób interpretacji polskiej historii i kultury.
Sygnał wysłany przez dyrekcję Narodowego Starego Teatru jest jednoznaczny: wystarczy zastraszyć państwową instytucję kilkoma agresywnymi artykułami i instytucja się poddaje. Taka decyzja dyrekcji tworzy niebezpieczny precedens: może być traktowana jako wskazówka, w jaki sposób wywierać presję na artystyczną pracę państwowych instytucji kultury.
Punktem odniesienia dla przedstawienia "Nie-Boska komedia. Szczątki" był dramat Zygmunta Krasińskiego oraz oparty na nim spektakl Konrada Swinarskiego z 1965 roku. Oba dzieła były pretekstem do dyskusji o polskim antysemityzmie - jego historycznej jak i współczesnej postaci oraz sposobach jego krytycznej reprezentacji w sztuce. Staraliśmy się wypracować takie środki artystyczne, które pomogłyby zakwestionować oficjalne narracje dotyczące polskiego antysemityzmu, zburzyć fałszywy consensus społeczny, wokół którego budowana jest narodowa wspólnota i odwołać się do osobistej odpowiedzialności każdego z jej przedstawicieli, w tym aktorów biorących udział w naszym przedstawieniu.
Chcemy zaznaczyć, że żywimy głęboki szacunek dla aktorów biorących udział w naszej pracy, a szczególnie dla tych, którzy pozostali z nami do końca. Należy również podkreślić, że dyrekcja Narodowego Starego Teatru zobowiązała zespół aktorski do niewypowiadania się publicznie o wewnętrznych problemach instytucji, uniemożliwiając tym samym udział osób bezpośrednio zainteresowanych w debacie publicznej. W tej sytuacji motywy decyzji o zawieszeniu przedstawienia stają się jeszcze bardziej dyskusyjne.
Czujemy się w obowiązku poinformować opinię publiczną w kraju i zagranicą o zaistniałej sytuacji, która naszym zdaniem może powodować dalsze ograniczenia artystycznej i obywatelskiej wolności w Polsce.
Zespół realizatorski spektaklu "Nie-Boska komedia. Szczątki".
Oliver Frljić
Agnieszka Jakimiak
Anna-Maria Karczmarska
Joanna Wichowska
Materiał nadesłany 27-11-2013
Sytuacja w Narodowym Teatrze Starym , jak dowodzi powyższe kolejne oświadczenie, jest dynamiczna i chyba staje się dla wszystkich jasne, że wymaga interwencji. Mediacji. Wspomagania. Pokazuje, jak bardzo zaburzona jest komunikacja w samym teatrze, jakie napięcia, konflikty interesów tam występują. Ujawnia, ze nie tylko publiczność się buntuje, nie tylko w sporej liczbie aktorzy rezygnują z udziału w projektach repertuarowych dyrekcji/dwa spektakle/ a nawet odchodzą z teatru na znak protestu/Anna Polony/ ale też wydaje oświadczenie przeciw decyzji dyrekcji zespół realizujący "Nie-Boską Komedię". A jednak uporczywie na siłę szuka się winnego tylko poza samym teatrem. Jak łatwo przychodzi oskarżać innych bez przeprowadzenia rachunku sumienia we własnym gronie. Miałam rację pisząc wcześniej, że w Teatrze Starym panuje chaos, bunt, brak sprawnego, skutecznego zarządzania. Podwładni nie szanują i nie liczą się z decyzją przełożonych. Biorą sprawy we własne ręce i formułując własne poważne, ostre oskarżenia kierują je w stronę ciała decyzyjnego. Pokazuje to, jak szwankuje współpraca, wzajemne zaufanie artystów w tym teatrze. Jak brakuje szacunku, zrozumienia, myślenia o przyszłości sceny narodowej. A wszystko, jak już pisałam, wynika ze sformułowania przyczyn , jakie Klata z Majewskim podał w oświadczeniu o decyzji zawieszenia prób do spektaklu "Nie- Boska Komedia". Dyrekcja wskazała na presję opinii publicznej manipulowanej przez media. Wskazała winnego i wydała wyrok. Teatr padł ofiarą złego, źle wykształconego, wulgarnego, obscenicznego widza. Naznaczono go stygmatem wieku/starsi ludzie/, politycznego przypisania /do prawicy/. Z obsadą wszystko było w porządku, z poziomem przygotowania spektaklu też bez zarzutu w tych okolicznościach, z treściami sztuki też. No wszystko wspaniale szło , tylko ci paskudni widzowie przemówili. Jak śmieli, jak mogli? Przecież teatr nie podał jeszcze obowiązującej , jedynej instrukcji obsługi swego dzieła, sztuki teatralnej. Nie wyszła jeszcze z ust artystów wykładnia , jak widz ma myśleć, czuć i co ma widzieć. Powinien widzieć artysty oczami, myśleć artysty rozumem, czuć jego tylko czuciem. Interpretować po swojemu ma zabronione. Musi oceniać poprawnie artystycznie, według i na miarę naszych zwariowanych czasów. Według i na poziomie światowym, niekrajowym, lokalnym. Musi i już.
Ale ta publiczność widziała dotychczasowe spektakle, zainteresowana informacjami płynącymi z samego źródła, z pierwszej ręki, ośmieliła się myśleć samodzielnie. Jak mogła? Zwłaszcza, ze nie tylko chodzi o myślenie w końcu dorosłych, dojrzałych ludzi, ale i o wyrażenie przez nich publicznie, głośno, dobitnie swojego zdania. To przecież niedopuszczalne dopuszczać , by widz interesował się swoją sceną narodową, jej poziomem, treścią i formą. By śmiał pytać , wątpić , nie daj Boże, wyciągał wnioski samodzielnie, niezależnie.
To naprawdę skandal, że artyści stawiają się w opozycji do widza, jaki by nie był. To skandal, że nadużywają swoich praw, zapominając o szacunku i obowiązku, o służebnej roli wobec społeczeństwa. To skandal, że zwracają się publicznie przeciw swojemu pracodawcy, też artyście/bunt zespołu realizacyjnego "Nie-Boskiej Komedii", dwa oświadczenia na ten sam temat/. Tym samym ośmieszają go i dezawuują jego autorytet, jaki by nie był. To skandal, że straszą sankcjami opinii międzynarodowej. Tym samym rozszerzają konflikt , zaostrzają go, eskalują. Nowe argumenty to oskarżenie o uległość wynikająca ze strachu, oskarżenie o cenzurę, o nieprofesjonalne, pochopne działania dyrekcji/brak wykorzystanie wszystkich środków, metod obrony wolności artystycznej /.Takie stawianie sprawy na ostrzu noża to generowanie sytuacji na podstawie domysłów i insynuacji, osłabianie ciała zarządzającego teatrem. Zabawne, że dopiero teraz, w tym oświadczeniu przedstawiają swoje intencje twórcze , motywacyjne inscenizacji. Argumenty są naciągane, życzeniowe i mają charakter sankcji, zastraszenia/co będzie, gdy../. A szacunek mają , szczególny tylko dla tych, którzy podporządkowali się projektowi do końca. Gradacja szacunku artystów dla artystów. Rozumiem, że dla dyrekcji to chyba już żadnego szacunku realizatorzy spektaklu nie mają. A dla zadymiarzy to już pod szacunek został.
Sytuacja ta jak w soczewce skupia problemy związane z zarządzaniem sceny narodowej. Każe zapytać o to, kto o jakich predyspozycjach może być jej dyrektorem. Pokazuje, jak ważne jest wytyczenie dopuszczalnych granic zachowań, by nie dochodziło do naruszenia wolności wszystkich, bez wyjątku, osób, które znajdują się w sferze działań teatru.
Artystów rozsadza pycha, próżność i wynikająca z tego pewność, że wolno im wszystko. Naprawdę nie widzą,że dolewają oliwy do ognia? Że to bardzo niebezpieczna, prowokacyjna i niegodna forma komunikacji? Szantażowanie wolnością artystyczną to kiepski pomysł na dochodzenie swoich praw. Może ROZMOWA, POROZUMIENIE, KOMUNIKACJA, WSPÓLNY CEL, DOBRO WSZYSTKICH/przynajmniej większości/, KONSENSUS to sposób na wyjście z sytuacji? Bo przecież chyba wszystkie strony zademonstrowały już i przedstawiły swoją pozycję; dyrekcja teatru linię programową , poziom artystyczny i estetyczny wystawionych spektakli, aktorzy, ci nie zgadzający się na udział w projektach, aktorzy grający w inscenizacjach, aktorka opuszczająca scenę narodową, realizatorzy "Nie-Boskiej Komedii", publiczność za i przeciw, minister Bogdan Zdrojewski, prasa, krytycy, społeczności a nawet politycy. Tylko czy jest to kontakt kompatybilny?
Sytuacja ta jak w soczewce skupia problemy związane z zarządzaniem sceny narodowej. Każe zapytać o to, kto o jakich predyspozycjach może być jej dyrektorem. Pokazuje, jak ważne jest wytyczenie dopuszczalnych granic zachowań, by nie dochodziło do naruszenia wolności wszystkich, bez wyjątku, osób, które znajdują się w sferze działań teatru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz