Już jutro, 21 sierpnia 2013r. o
godz. 21.00 w Studiu Koncertowym Polskiego Radia imienia Witolda Lutosławskiego
w Warszawie w ramach IX Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego "Chopin i
jego Europa" będzie można obejrzeć wykreowany przez dyrygenta Jacka
Kaspszyka, aktorkę Barbarę Wysocką i reżysera Michała Zadarę w marcu tego roku spektakl
"Chopin bez fortepianu". Na scenie towarzyszyć im będzie Polska
Orkiestra Radiowa.
Myślę, że warto obejrzeć ten
eksperymentalny, nowatorski i jedyny w swoim rodzaju performance zastępujący nuty
słowami, grą aktorską, kreacją teatralną. Partie fortepianu obu koncertów Chopina zostaną
wypowiedziane, zagadane, słowem wyrażone, dopowiedziane. Trudno w to uwierzyć,
dlatego trzeba samemu to zobaczyć. Mówi się, że tam gdzie słowa się kończą, zaczyna
się muzyka. Tym razem tak prawdopodobnie nie będzie. Jaki to przedstawienie ma
sens, jakich emocji dostarczy, jakie uczucia wzbudzi? Jestem ciekawa. I bardzo
sceptycznie do tego eksperymentu nastawiona. A jednak się wybieram, chcę się
przekonać osobiście. Chcę sama to sprawdzić, by nie przegapić doświadczenia
wyjątkowego, karkołomnego już w samym zamyśle.
Koncerty Chopina grają we mnie,
bo je znam. A jednak za każdym razem, kiedy je słyszę budzą równie intensywne
emocje. Nigdy mi się nie znudzą. Być może ta teatralna ekspozycja będzie
kolejną interpretacją, wariacją na temat. Być może poszerzy mój sposób
odbierania , odczuwania muzyki. Być może mnie nie zdenerwuje, nie zirytuje, nie
rozsierdzi. Nuty inspirujące słowa, przywołujące konteksty, zdarzenia z
przeszłości, nadające rozszerzone znaczenia. Oby nie wydarły serca muzyce
Chopina. Nie okaleczyły jej, nie pozbawiły mocy piękna i nieśmiertelności. Nie
stały się skazą, zgrzytem , obciążeniem pamięci.
Ech, te eksperymenty teatralne!
Kompozycyjno-formalne. Czy niosą nowe, świeże spojrzenie, ważną informację,
nowe czucie na nowe czasy? Czy są nowoczesnym szkiełkiem i okiem mającym wzmocnić naszą duchowość
nadszarpniętą, sponiewieraną i wypieraną z naszego wiecznie pięknego i młodego
ciała, ze słownika pojęć? Czy coś znaczą poza znaczeniem nowych czasów, nowej
percepcji i recepcji?
Intuicyjnie czuję i myślę, że
nic nie zastąpi mi tylko muzycznego brzmienia koncertów Chopina. Żadne cudne, mądre słowo. Żadna
kreacja aktorska, koncepcja reżyserska. Bo na początku była muzyka Chopina we
mnie. Wynosząca na takie poziomy emocji, przyjemności jakby nie potrzebowała już niczego więcej do wyrażenia czucia kompozytora i samej siebie. Zapis nut, kontekst tego zapisu wydaje się przy tej pojemności interpretacyjnej muzyki zbędnym balastem, wariactwem scenicznym, eksperymentem na dziele dopiętym, skończonym, żyjącym bytem niezależnym.
Chopin bez fortepianu? Brzmienie nut zastąpione brzmieniem słów? Tak, wiem, bez miłości też można żyć.
Chopin bez fortepianu? Brzmienie nut zastąpione brzmieniem słów? Tak, wiem, bez miłości też można żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz